Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Iga Burniewicz
Iga Burniewicz
|

Browary rzemieślnicze. Greg Koch: w piwowarstwie rzemieślniczym kocham wybór

0
Podziel się:

"To jest agresywne piwo. Prawdopodobnie ci nie posmakuje" - tak do picia Arrogant Bastard Ale zachęcał browar Stone, jeden z pionierów piwnej rewolucji w USA.

Greg Koch, współzałożyciel i dyrektor zarządzający
Greg Koch, współzałożyciel i dyrektor zarządzający

"To agresywne piwo. Prawdopodobnie ci nie posmakuje" - tak do picia jednego ze swoich produktów zachęcał jeden z pionierów piwnej rewolucji za oceanem, browar Stone Brewing. Greg Koch, jego współzałożyciel i dyrektor zarządzający, zapewnia, że nasz kraj jest na właściwej drodze. - W piwowarstwie rzemieślniczym chodzi o wybór, jakość, wyjątkowość, charakter i sztukę. W Polsce to wszystko jest - przekonuje.

Iga Burniewicz: Zaczynaliście 20 lat temu, kiedy piwowarstwo rzemieślnicze w Stanach Zjednoczonych jeszcze było w stadium embrionalnym. Co wtedy pili Amerykanie?

Greg Koch: Przemysłowe lagery. Nadal są one piwem numer jeden pod względem sprzedaży w USA. To smutne, ale większość ludzi na całym świecie – także w Polsce – pije przemysłowe lagery. Szkoda, bo to kiepska reprezentacja piw.

Widzisz jakieś podobieństwa między początkami rewolucji piwnej w USA a tym, co teraz dzieje się w Polsce?

Tego się nie da porównać, tu jest dużo więcej energii. W USA nie było piw w stylu sour, podwójna IPA, farmhouse, ale i innych szalonych rzeczy, których teraz można napić się w Polsce. Początki piwowarstwa rzemieślniczego w USA to prostsze style – pale ale, irlandzki stout, extra special bitter.

Wasze pierwsze piwo było właśnie w stylu pale ale. Jak zareagowali na nie przyzwyczajeni do przemysłowych lagerów ludzie?

Nasze trzy pierwsze piwa: Stone Pale Ale, Stone Porter i Stone IPA smakowały niewielu. My je kochaliśmy.

Warzyliście je dla siebie?

W sztuce najlepiej jest nie próbować się nikomu przypodobać. Ale mimo wszystko artysta chce dzielić się tym, co stworzył, i ma nadzieję, że ludziom się to spodoba. To wspaniałe uczucie, jeżeli ktoś docenia to, co robimy, ale wolę warzyć piwa, które bardzo nieliczne osoby pokochają, niż takie, które tylko trochę smakują masom.

No właśnie. Wasze przełomowe piwo Arrogant Bastard Ale promowaliście hasłem "Nienawidzone przez wielu. Uwielbiane przez nielicznych. Nie jesteś godny”.

Listopad 1997 roku, kiedy wprowadziliśmy na rynek Arrogant Bastard Ale, to były zupełnie inne czasy. To było pierwsze piwo tego typu. Wiedziałem, że nam bardzo smakuje, ale trudno było uwierzyć, że ktoś, poza kilkoma naszymi zwariowanymi na punkcie piwa przyjaciółmi, będzie w stanie je wypić. Uwarzyliśmy jedną warkę i myślałem, że to już koniec. Ale się sprzedało.

Co takiego w nim było?

Nie przypominało niczego, co było wówczas na rynku. W 1996 czy 1997 roku pomysł mocno chmielonego piwa, które ma 7,2 proc., był zupełnie nieznany. Trudno to sobie wyobrazić. Teraz takie piwo wcale nie byłoby nietypowe. To niesamowite, jak świat się zmienił.

Podjęliście decyzję, że nie będziecie się reklamować.

Nie wiem, jak jest w Polsce, ale kiedy zaczynaliśmy w USA 20 lat temu, dobre piwo nie było reklamowane. Dlaczego mielibyśmy być pierwsi? Chcieliśmy dotrzeć do ludzi, którzy lubią odkrywać wyjątkowe rzeczy, a reklama nie jest do tego dobra. Lepiej po prostu być niesamowitym. Wolimy skupić się na warzeniu najlepszego piwa, jakie możemy uwarzyć, i pozwolić ludziom, żeby sami nas znaleźli. Jeżeli robi się rzeczy, o których warto mówić, to ludzie będą o nich rozmawiać. Duże, przemysłowe browary próbują się przedstawiać, że są jakoś związane z piwowarstwem rzemieślniczym. Mądrzy konsumenci potrafią to przejrzeć i wiedzą, że to gówno prawda. Mogę powiedzieć "gówno prawda"? Bo chcę powiedzieć "gówno prawda”! Niektórych udaje im się nabrać. Jeżeli chcesz się napić piwa rzemieślniczego, to szukaj czegoś autentycznego z pasją i duszą.

Jako pierwszy amerykański browar rzemieślniczy otwieracie browar w Europie. Dlaczego zdecydowaliście się akurat na Berlin?

Oglądaliśmy ponad 130 możliwych lokalizacji w dziewięciu krajach, szukając idealnego miejsca. Chciałem, żeby to było coś historycznego, pięknego, miejsce, w którym możemy zbudować dużą restaurację z ogrodem oraz browar. Budynek, który znalazłem w Berlinie, ma wszystkie te cechy. Jest spektakularny. To będzie plac zabaw dla ludzi, którzy lubią dobre piwo, dobre jedzenie i dobrą atmosferę.

Widziałeś, jak rozwijała się piwna rewolucja w USA. Jak sądzisz, czego możemy się teraz spodziewać w Polsce?

Ilu mieszkańców ma Warszawa? Dwa miliony? I ile tu jest pubów z piwem rzemieślniczym?

Wiele. Takich naprawdę dobrych może 10.

A jeżeli doliczysz te, które są w miarę OK?

To 20.

I to jest wiele?

To dużo więcej niż jeszcze rok czy dwa lata temu.

Hrabstwo San Diego ma ok. 3,5 miliona mieszkańców, czyli prawie dwa razy więcej niż Warszawa. Jest w nim ponad tysiąc barów i restauracji, które mają co najmniej 12 kranów. Myślę, że możecie się spodziewać tego, że dobrej jakości piwo będzie coraz bardziej dostępne. To właśnie kocham w piwowarstwie rzemieślniczym – wybór. Ludzie mają wybór, nie piją tego samego piwa z różnymi etykietami.

Ale mówi się, że Polacy niechętnie chodzą do restauracji.

Uwierz, kiedy zaczynaliśmy, to mieszkańcy San Diego też nie byli tacy chętni. 20 lat temu było może 15 barów i restauracji, które miały ponad 10 kranów. Pytasz, jak widzę przyszłość piwowarstwa w Polsce. Widzę to, co dzieje się na całym świecie. Ludzie, którzy odkrywają dobre piwo, nie chcą wrócić do tego, co pili wcześniej, i domagają się wyboru. I to jest wspaniałe.

Czego nasz kraj może się nauczyć od amerykańskiej piwnej rewolucji?

Myślę, że Polska jest na właściwej drodze. W piwowarstwie rzemieślniczym chodzi o wybór, jakość, wyjątkowość, charakter i sztukę. W Polsce to wszystko jest. Musimy zapomnieć to, co nam mówiono o piwie, to, co próbują nam przekazać reklamy. Musimy odrzucić przekonanie, że powinniśmy akceptować nijakość.

Cały czas mówisz o piwie jako o sztuce.

Bo jest sztuką, ale niestety nie każde. W piwie rzemieślniczym nie chodzi o to, żeby był to tani produkt sprzedający się w dużych ilościach, pozbawiony charakteru i duszy. Chodzi o znalezienie w piwie artyzmu.

ludzie
wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)