Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Agata Kalińska
Agata Kalińska
|

90 proc. taboru na złom, oszustwa na 1,5 mld hrywien. Z tym mierzy się najbardziej znany rockman wśród polskich prezesów

62
Podziel się:

Koleje Ukraińskie, którymi od pół roku kieruje Wojciech Balczun, okazały się kolosem na glinianych nogach. Nie dość, że 90 proc. ich taboru nadaje się na złom, to jeszcze mają problemy z ukraińskim fiskusem.

90 proc. taboru na złom, oszustwa na 1,5 mld hrywien. Z tym mierzy się najbardziej znany rockman wśród polskich prezesów
(mat. Chemia)

Koleje Ukraińskie, którymi od pół roku kieruje Wojciech Balczun, okazują się kolosem na glinianych nogach. Nie dość, że 90 proc. taboru nadaje się na złom, to ukraińska skarbówka właśnie zarzuciła im oszustwa podatkowe. Na 1,5 mld hrywien (ponad 200 mln zł).

W wywiadzie, którego udzielił "Rzeczpospolitej", tłumaczył, że brakowało mu wyzwań, które niesie biznes i na szczęście koledzy z rockowego zespołu "Chemia" nie każą mu wybierać między tymi dwoma światami. Okazało się jednak, że na obu frontach czeka go zmiana.

Na początku października Balczun poinformował o czasowym zawieszeniu działalności zespołu.

#

Wyzwań w biznesie też mu nie zabraknie. Ukrzaliznycia zatrudnia 308 tysięcy osób, w 2014 roku przewiozła 440 milionów pasażerów i 390 milionów ton towarów. To gigant, z którym nie może równać się żaden polski przewoźnik. Odpowiednio większe są też jego problemy.

Ukraiński gigant z taborem na złom

Zeszły rok przedsiębiorstwo zamknęło ze stratą 16 mld hrywien, czyli prawie 2,5 mld zł. O tym polski szef ukraińskich kolei wiedział, gdy obejmował stanowisko. Niemiłą niespodziankę sprawił mu za to ukraiński fiskus.

- Niedawno zakończyliśmy inspekcję w Ukrzaliznycia, gdzie ujawniliśmy oszustwa podatkowe o wartości ponad 1,5 mld hrywien (około 233 mln zł), w tym poprzez dokonywanie fikcyjnych transakcji o wartości ponad 200 mln hrywien - poinformował w zeszłym tygodniu szef biura dużych płatników Państwowej Służby Fiskalnej Ukrainy Jewhen Bambizow.

Co na te zarzuty spółka? Koleje ukraińskie nie odpowiedziały na nasze pytania. Nie udało się nam też skontaktować z Wojciechem Balczunem.

Koleje stwarzają wciąż wrażenie przedsięwzięcia w generalnym remoncie. Na dwujęzycznej stronie internetowej (w ukraińskiej i angielskiej wersji) widnieje informacja, że strategia rozwoju dopiero będzie ogłoszona. Informacji o zarządzie nie ma w ogóle.

Władze spółki miały przedstawić strategię ukraińskiej kolei do końca października. Mówił o tym w wywiadzie dla agencji Unian minister infrastruktury Ukrainy Wołodymyr Omeljan. Pytany, jak ocenia pierwsze miesiące Balczuna na stanowisku, był daleki od zachwytów, ale też nie był niezadowolony.

- W porównaniu z szefem Ukrposthy Igorem Smilanskim (powołany w tym samym czasie, co Polak - red.) widzę postępy Balczuna jako umiarkowane. Ale też rozumiem realia, Ukrzaliznycia to o wiele większa firma, o bardziej skomplikowanej strukturze - mówił minister.

Pytany, czy Balczun stracił entuzjazm ocenił: "Nie widzę u niego frustracji. On bardzo się stara, niektóre rzeczy mu wychodzą, a inne nie. Jestem daleki od stwierdzenia, że zawiódł".

W tym samym wywiadzie minister podkreślał, że kolejom ukraińskim bardzo potrzebne są inwestycje. 90 proc. lokomotyw przedsiębiorstwa nadaje się praktycznie na złom.

Ukraiński rząd wiąże z prezesem duże nadzieje - że uda mu się uczynić z kolejowego kolosa nowoczesną, europejską firmę. Ta sztuka już raz mu się udała: w PKP Cargo. Solą w oku może być natomiast jego wysoka jak na ukraińskie standardy pensja.

- Płacąc kilkaset tysięcy hrywien możemy zaoszczędzić miliardy, które teraz wypływają z firmy - skomentował uwagi o wysokiej pensji Balczuna premier Ukrainy Wołodymyr Hrojsman.

Ukraina: desant polskich menedżerów i dyrektorów

Szeroko komentowano też - ale w Polsce - pensję Sławomira Nowaka, byłego szefa gabinetu politycznego Donalda Tuska i byłego ministra transportu. W październiku Rada Ministrów Ukrainy powołała go na szefa państwowej agencji drogowej - Ukrawtodoru. Nowak ma tam zarabiać - w przeliczeniu na złotówki - niespełna 2 tys. zł miesięcznie.

W piątek w TOK FM Nowak przyznał, że oczekiwania na Ukrainie, jeśli chodzi o infrastrukturę drogową, są gigantyczne. - A pieniędzy na ten cel jest bardzo mało.

- Każdy facet ma jednak potrzebę udowadniania i sprawdzania się. Mam rzeczywiście poczucie, że zabieram się za rzeczy trochę niemożliwe. Ułożyłem jednak plan działania, Rozpoczniemy od reformy wewnętrznej agencji. Tu przetargi odbywają się w sposób bardzo nieprzejrzysty. Trzeba to ukrócić, ukrócić korupcję - powiedział Nowak.

Dodał, że chciałby, aby ukraiński rząd powołał także fundusz drogowy, trochę na wzór polskiego, co pozwoli planować budowę dróg w perspektywie dłuższej niż rok.

- Wtedy jest szansa, że inwestorzy zagraniczni będą szukali pracy na Ukrainie. Powiedziałem to wyraźnie rządowi Ukrainy, że bez technologii zagranicznych sprawna budowa dróg będzie niemożliwa - dodał.

ludzie
wiadomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(62)
Rozum
7 lat temu
Ale tu na forum plebsu polaczkowatego, mniej niż zero jak wasz prezes.
Jurek
7 lat temu
Ukraińców tylko na takiego "businessmana" stać
wkurzony
7 lat temu
Ale z tych co pisza Pisekta barany ,
Bogdan
7 lat temu
Zawsze JAKAŚ rwa się znajdzie. Nie wracaj już do MOJEJ UKOCHANEJ POLSKI.
Piniol
7 lat temu
Nasi gwarantują pewny "sukces" gospodarczy.
...
Następna strona