Liechti porzucił pracę w agencji reklamowej by stworzyć firmę oferującą abonament na skarpety. Firma *Blacksocks* *stała się znana dzięki zwariowanym pomysłom jej twórcy. Koncepcja Liechtiego sprawdza się już od jedenastu lat. *
Jest rok 1994, Liechti jest młodym, zaangażowanym doradcą w agencji reklamowej, który pnie się w górę po szczeblach kariery. Pewnego dnia zostaje zaproszony przez swego ówczesnego szefa na kolację z japońskimi biznesmenami, połączoną z tradycyjną japońską ceremonią picia herbaty. Podczas ceremonii należało zdjąć buty, co było początkiem żenującej sytuacji.
ZOBACZ TAKŻE: W japońskiej firmie gorzej niż w wojsku
- _ Moje skarpety nie były zdecydowanie do pary i nie wykazywały także tego samego stopnia zużycia _ - mówi Liechti _ - Zwłaszcza, że duży palec u nogi utorował sobie drogę przez przetarty materiał jednej ze skarpet - _ dodaje._ _
Nieprzyjemna sytuacja okazała się jednak początkiem nowego pomysłu: Jak dobrze byłoby mieć zawsze porządne, nowe skarpety bez zaprzątania sobie tym głowy? Tak zrodził się abonament na skarpety - najpierw w głowie Liechtiego.
Pomysł nabiera kształtów
Przez pięć lat pomysł pozostawał tylko pomysłem, aż w roku 1999 Liechti uruchamia sklep internetowy Blacksocks. Koncepcja jest prosta: Klient zamawia roczny abonament, co cztery miesiące otrzymuje pocztą trzy pary nowych czarnych skarpet. Zawsze ten sam model, zawsze w tej samej jakości. Kosztuje to 69 euro. Nazwa Blacksocks mówi sama za siebie. _ _
_
Gabby77/WikipediaDwie góry w Walii wystawione na sprzedaż - Jesteśmy tego samego zdania co Henry Ford, który o swoim modelu T powiedział kiedyś: Można go mieć we wszystkich kolorach, dopóki jest to czarny _v - mówi Liechti. - _ Kiedy produkt jest tak nudny jak skarpety, należy wtedy ironizować, bawić się, może nawet trochę przesadzać _ - tłumaczy Liechti.
I robi to od jedenastu lat, osiągając roczny obrót w wysokości czterech milionów franków, ma 40 tys. aktywnych klientów, pracuje właśnie nad koszulkami i bielizną i próbuje zaistnieć na rynku amerykańskim. _ Z powrotem na pierwsze miejsce _ nazywa swoją ekspansję. W 2009 roku firma Blacksocks urosła _ tylko _ o dziewięć procent, w tym roku ma to być wzrost dwucyfrowy.
25 letni abonament
Liechti wprowadził na rynek też dożywotni abonament: Regularna dostawa skarpet pocztą, przez 25 lat. A ponieważ ma to być także sensowną inwestycją, Liechti dyskontuje cenę skarpet o pięć procent rocznie. Na abonament znalazło się dziewięciu chętnych, jednak efekt reklamowy jest ogromny. Szwajcarskie media chętnie podchwytują jego zwariowane pomysły. _ - Mieliśmy 50 klientów, jednak odwiedliśmy ich od tego pomysłu _, przyznaje otwarcie Liechti.
Liechti jest rozbrajająco uczciwy: _ Firma istniała wtedy od trzech lat i miała zagwarantować klientom zaopatrzenie w skarpety przez 25 lat? _ Ostatecznie większość klientów dała się przekonać do abonamentu rocznego. Pozostałych dziewięciu klientów Liechti i jego ówczesny partner biznesowy objęli osobistą gwarancją. _ Jeden bankier zawarł nawet abonament na okres 50 lat. W wieku 83 lat będę mu nadal winien trzy pary skarpet _, mówi Liechti.
Współpraca
Liechti stawia na długoletnią współpracę i outsourcing. Do dzisiaj współpracuje z małym rodzinnym zakładem z północy Włoch, który produkuje skarpety dla Blacksocks. _ _
_ - Razem się uczymy, razem rośniemy, razem stajemy się lepsi _ - mówi Liechti. Pierwsze zamówienia przychodziły jeszcze jako próbki. Dzisiaj 35 proc. obrotu włoskiej firmy pochodzi ze współpracy z Blacksocks.
Dzisiaj klienci mogą także decydować, czy nowe skarpety chcą otrzymywać co dwa, trzy, cztery lub co sześć miesięcy. W ofercie Blacksocks nigdy nie było i nie będzie skarpet damskich. _ _
_ -Proszę rozejrzeć się w domu towarowym. Dział ze skarpetami męskimi składa się z małego narożnika, dział z modelami dla kobiet jest duży jak połowa boiska do piłki nożnej _ - mówi Liechti. Kolory, moda, trendy - tego mu nie potrzeba.
Od dziesięciu lat pracownicy pewnej firmy wysyłkowej pakują i wysyłają zamówione skarpety do 74 państw. Księgowość, obsługa strony internetowej, pakowanie i wysyłka - wszystko to wykonywane jest przez firmy zewnętrzne. To druga zasada Liechtiego: Wszystko, co nie jest bezpośrednio związane z klientem, robią inni. Do Blacksocks należy zaopatrzenie, marketing i obsługa klienta. Firma ma sześciu pracowników, same kobiety.
Liechti zapewnia, że z zysków osiąganych przez przedsiębiorstwo, udaje mu się dobrze żyć. Więcej nie chce zdradzić. Oczywiście pojawiali się naśladowcy. Wielu z nich zniknęło z rynku tak szybko, jak się pojawili. Nie obeszło się także bez porażek. Białe skarpety okazały się niewypałem, podobnie jak pierwsza próba z koszulkami.
*Samy Liechti * Dodaj wykresy do Twojej strony internetowej
ZOBACZ TAKŻE:
- Tomasz Lis został nowym naczelnym "Wprost"
- Współtwórca Twittera: Liczba przyjaciół może być myląca
- Szefowa Yahoo: Oceniam się na czwórkę z minusem
- Demokracja receptą na chiński kryzys
- Szef włoskiego Santandera naczelnym bankierem Watykanu
- Gudzowaty: Można kupić wszystko, nawet ustawę!
- Siergiej Kogogin - nowy car branży motoryzacyjnej
- Szef Boeinga na bruku, bo spóźnia Dreamlinera
- Oligarchowie niezadowoleni z Putina