Chiński ekspert gospodarczy Qin Hui opowiada popycie, demokracji, własności, zabezpieczeniu socjalnym oraz następstwach kryzysu finansowego dla Chin.Twierdzi również, że bez demokratycznych reform Chiny nie dźwigną się z kryzysu.
Wirtschaftswoche: Panie Qin, z kryzysu finansowego wyciąga Pan wnioski, że Chiny muszą uczyć się od USA. Skąd taki pomysł, kryzys rozpoczął się przecież od ekscesów kredytowych i konsumenckich w USA?
Qin Hui: Tak, kryzys na rynku subprime jest wynikiem polityki prowadzonej na amerykańskim rynku nieruchomości, która miała umożliwić posiadanie własnego domu także osobom ubogim. Jednak to kryzys nadprodukcji w Chinach poprzedził kryzys hipoteczny w USA. Stosunkowo ubogie chińskie społeczeństwo finansowało nadkonsumpcję w USA. Konsumpcja w Chinach to niecałe 40 procent produkcji gospodarczej, w USA to ponad dwie trzecie. Obie strony muszą się zmienić. W USA konsumpcja zaczyna już spadać, wzrasta wskaźnik oszczędności. Ale co mają zrobić Chiny, jeżeli Amerykanie nie będą konsumować jak dotychczas?
Zachód ma nadzieję, że popyt w Chinach wzrośnie, aby zamortyzować spadek eksportu.
O 1994 r. dyskutujemy, w jaki sposób wzmocnić popyt wewnętrzny. Same miliardowe zastrzyki finansowe dla gospodarki nie wystarczą. Musimy zmienić nasz model gospodarki. Aby to się udało i Chiny stały się mnie zależne od eksportu, konieczne są także zmiany polityczne. Obecnie ludzie nie mają odwagi by wydawać pieniądze. Oszczędzają, ponieważ nie mają żadnych zabezpieczeń. Wzmocnienie popytu wewnętrznego uda się tylko przy zwiększeniu politycznego prawa współdecydowania oraz socjalnego zabezpieczenia dla Chińczyków.
W chwili obecnej na więcej demokracji w Chinach się nie zapowiada.
Chodzi o to, że władza rządzących ma granice. Sprawujący władzę muszą dać ludności niezbędne zabezpieczenia. Tymczasem jeżeli władza jest nieograniczona, wolność ludu jest niewielka, a wtedy bardzo małe są także obowiązki sprawujących władzę.
Co ma pan na myśli?
Ludność Chin musi ograniczać w kilku konkretnych punktach władzę osób ją sprawujących. Tak, by na przykład nie można było po prostu burzyć domów, bo tak pasuje władzy.
W USA nadmiernie wspierano posiadanie własnej nieruchomości, w Chinach jest ona niepewna, jak wszystko co prywatne. Mimo to: czy duży wzrost gospodarczy nie prowadzi mimo wszystko do zwiększenia popytu wewnętrznego?
Udział prostego ludu w korzyściach sukcesu gospodarczego jest bardzo mały. Dlatego Chiny potrzebują ośmiu procent wzrostu gospodarczego rocznie, aby móc utrzymać siłę nabywczą. Z jednej pary butów sprzedawanych w USA za 90 dolarów Chiny mają około 10 dolarów. Z tej niewielkiej części wartości dodanej, która pozostaje w Chinach, dużą część otrzymuje przedsiębiorca a jeszcze większa część wpływa do skarbu państwa. Dla innych pozostaje z tego niewiele.
Jak wygląda sytuacja w przypadku zabezpieczenia socjalnego?
Państwo oferuje już takie usługi. Jednak są one często traktowane jak łaska cesarza. Uchodzi to za dużą dobroć, której nie wolno wymagać. Uważam, że jest to nieprawidłowe. Gdyby w Chinach były postępy, gdzie lud mógłby żądać więcej od sprawujących władzę, oznaczałoby to zmianę dla systemu politycznego. Zmieniłoby to także chiński model rozwoju oraz popyt wewnętrzny.
Jak więc Pekin może ożywić popyt wewnętrzny, na co liczy przecież cały świat?
Istnieje wiele punktów wyjściowych. Możemy podnosić stopniowo usługi socjalne: renty, ubezpieczenia zdrowotne, ubezpieczenie od bezrobocia. Przykład: jeszcze przed kryzysem rząd nie przyznawał się, że istnieje problem bezrobocia wśród robotników sezonowych. Obowiązywało przekonanie: Przyjdziecie, kiedy będziemy was potrzebować. Kiedy nie będziecie potrzebni, wrócicie na wieś. Teraz rząd przyznaje, że problem bezrobocia wśród robotników sezonowych istnieje. Wtedy można na taką sytuację zareagować, wprowadzając ubezpieczenie od bezrobocia. Takie podejście może wspierać popyt wewnętrzny.
Obecnie Chińczycy nie zdają się na opiekę państwa i wolą oszczędzać sami.
Lud potrzebuje więcej swobody także w przypadku usług finansowych. W USA swoboda ta była zbyt duża, w Chinach jest zbyt mała. Na wsiach nie są oferowane praktycznie żadne usługi finansowe. W USA wybuchły ekscesy, ponieważ na rynku usług finansowych możliwe jest praktycznie wszystko. W Chinach są ekscesy, ponieważ na rynku usług finansowych w ogóle nic nie jest możliwe.
Zachodni obserwatorzy liczą na plany Pekinu wprowadzenia systemu ubezpieczeń zdrowotnych. Co pan o tym sądzi?
Plany wprowadzenia ubezpieczenia zdrowotnego są dopiero w początkowej fazie. Jest jeszcze za wcześnie by móc ocenić, czy zakończą się sukcesem, czy nie. W chwili obecnej dyskutują o tym najróżniejsze urzędy - czy system ubezpieczeń zdrowotnych się pojawi, tego jeszcze nie wiadomo.
Aby walczyć z następstwami kryzysu finansowego, chiński rząd inwestuje dużo pieniędzy, przede wszystkim w infrastrukturę. Stary model rozwoju na bazie inwestycji państwowych jeszcze to wzmocnił. Jak duże jest prawdopodobieństwo, że Chiny zmienią mimo to model gospodarczy i postawią na popyt wewnętrzny?
Wszystko jest możliwe. Dyskutowanie o prawdopodobieństwie niczego nie daje. Chodzi o to, by to zrobić.
| Qin Hui |
| --- |
| 54 lata, historyk gospodarczy renomowanego uniwersytetu Qinghua w Pekinie. Jest jednym z najbardziej znanych intelektualistów tak zwanego _ straconego pokolenia _. Zamiast uczęszczać do szkół, młodzież była wysyłana do pracy na roli, aby czerpać z rewolucyjnego ducha chłopów. Qin Hui został wysłany do wioski na pograniczu z Wietnamem. Dzięki książkom z biblioteki nauczył się angielskiego. Na studia mógł iść dopiero po rewolucji kulturowej. Qin Hui prowadził także gościnne wykłady na Harvardzie. |