Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Daniel Gąsiorowski
|

Pedro Pereira da Silva, dyrektor Jeronimo Martins

0
Podziel się:

Nie wycofamy się z Polski

Pedro Pereira da Silva, dyrektor Jeronimo Martins

F**irma Jeronimo Martins zaslynęła w mediach nie z powodu wyników finansowych, ale protestów pracowników. Mimo niechlubnej rysy na wizerunku nie obawia się jednak o pozycję lidera na polskim rynku. **Część z bulwersujących opinię publiczną spraw znalazło epilog w sądzie, część na rozstrzygnięcia czeka, podobnie jak bitwa o polski handel. Sieć Biedronka, na naszym rynku odgrywa kluczową rolę. Jest liderem, jak chętnie przedstawiają to PR-owcy, choć taką pozycję udało jej się zdobyć tylko w Portugalii (skąd pochodzi) i w Polsce.

Jak mówi nam Pedro Pereira da Silva, dyrektor generalny Jeronimo Martins zarządzana przez niego sieć nie tylko nie boi się detalicznych gigantów, jakie zapowiadają wejście na nasz rynek, ale zapowiada, że pokona je w walce o polskiego konsumenta.

Money.pl: Ogłosiliście właśnie rewelacyjne wyniki sprzedaży za I półrocze br. Sieć Biedronka utrzymała w tym okresie pozycję lidera w polskim handlu detalicznym. Chciałbym jednak wrócić do źródeł tego sukcesu. Kiedy firma Jeronimo Martins poczuła, że na polskim rynku ma szansę osiągnąć sukces?

Pedro Pereira da Silva, *dyrektor generalny Jeronimo Martins.*: Musimy się cofnąć o jedenaście lat, by znaleźć odpowiedź na to pytanie. W 1994 r. Jeronimo Martins zdecydowało rozwinąć biznes poza granice Portugalii. Na tym etapie Polska była jednym z atrakcyjnych kierunków. Była przecież jednym z największych krajów Europy środkowo- wschodniej. Po drugie była już krajem stabilnym ekonomicznie i w krótkiej perspektywie miał wejść do Unii Europejskiej. To wszystko spowodowało, że Polska została wybrana jako jeden z krajów, w którym Jeronimo Martins zdecydowało się zainwestować.

Jeżeli chodzi o mnie, to pracuję dla tej grupy już ponad 16 lat i to na wielu różnych stanowiskach. Pod koniec1999 rpku zostałem zaproszony, aby dołączyć do operacji w Polsce. Działo się to w bardzo szczególnym momencie dla firmy. Mieliśmy do czynienia z wieloma poważnymi problemami. Przyjąłem to wyzwanie i tak oto minęło prawie 6 zim...

Money.pl: Co Pan czuł, gdy o firmie Jeronimo Martins robiło się głośno, gdy Biedronka, bynajmniej nie za sprawą wyników finansowych, trafiała na czołówki dzienników. Jaka była Pana pierwsza reakcja?

P. P. S.: Najpierw wielki szok, potem wielkie zdziwienie i po trzecie uczucie niesprawiedliwej sytuacji. W doniesieniach o nieprawidłowościach w sieci Biedronka jako przykład zostało wykorzystanych parę pojedynczych przypadków. Został przedstawiony w mediach poziom problemu, który jest bardzo daleki od rzeczywistości. Co więcej, było mi również niezmiernie przykro, kiedy widziałem jak wielu ludzi na różnych szczeblach w firmie, nie może sobie poradzić z presją, jaką czuli od znajomych i otoczenia. Dla mnie było oczywiste, że wszystko to, co docierało do mediów, było bardzo dalekie od rzeczywistości i realiów.

Money.pl: Ale paradoksalnie wyniki finansowe Biedronki nie ucierpiały na tym zamieszaniu.

P. P. S: Trudno powiedzieć, czy ma to wpływ na wyniki czy nie. Możemy powiedzieć tylko tyle, że plany, które sobie założyliśmy zostały generalnie osiągnięte. W pierwszym półroczu br. Biedronka odnotowała wzrost sprzedaży, który wyniósł 22,5 proc., zaś całkowita sprzedaż przekroczyła 3 mld zł. Trzeba przypomnieć, że zbudowanie obecnej pozycji rynkowej jaką ma Jerenimo Martins w Polsce zabrało prawie 10 lat. Po zainwestowaniu 1,8 miliardów złotych jesteśmy liderem na trudnym polskim rynku detalicznym. Udało nam się to, gdyż firma rozwijała się i rosła w sposób spójny i nieprzerwany. Była budowana cegła po cegle, dzień po dniu przy dużym zaangażowaniu i oddaniu naszych pracowników.

Money.pl: Pochodzi Pan z Portugali, która jest krajem katolickim. Jak Pan odbiera, mając doświadczenia z tamtego rynku, propozycje naszych polityków dotyczące zakazu handlu w niedzielę?

P. P. S.: Jeśli chodzi o handel w niedzielę, to jakie by nie wprowadzono rozwiązanie regulujące tą kwestię, musi ono dotyczyć wszystkich uczestników rynku. W Europie są kraje w których handel w niedzielę nie jest zakazany. Są też kraje, które w części zabroniły handlu i są kraje, które wprowadziły całkowity zakaz handlu w niedzielę. Nie ma uniwersalnego rozwiązania. Wiemy jakie są negatywne i pozytywne skutki wprowadzenia tych uregulowań. Jeśli chodzi o wprowadzenie takiego rozwiązania w Polsce mam nadzieję, że nie będzie ono służyło ochronie jakichś określonych interesów. Chroniony powinien być przede wszystkim konsument.

Money.pl: Jak Pan ocenia perspektywy rynku detalicznego w Polsce?

P. P. S.: Polski rynek detaliczny jest jednym z najbardziej rozdrobnionych w całej Europie. Nowoczesny handel detaliczny w Polsce stanowi około 45 proc. całego rynku detalicznego, podczas gdy na Węgrzech i w Czechach jego udział jest już na poziomie 70 proc. a w większości krajów zachodnich ten udział jest jeszcze dużo wyższy. Wiele zmian będzie jeszcze miało miejsce w nadchodzących latach. Nastąpi niewątpliwie większa konsolidacja. Część graczy być może wycofa się, gdy nie uda im się osiągnąć zaplanowanych wcześniej celów. Bardzo często możemy obserwować takie procesy.

Money.pl: Jeronimo Martins nie należy do największych sprzedawców detalicznych na świecie. Coraz częściej słychać o planach wejścia do naszego kraju największych graczy tego rynku. Czy JM zakłada taką ewentualność jak wycofanie się z Polski?

P. P. S.: Nie, nie zamierzamy wycofywać się z Polski. Przez ostatnie 6 lat słyszałem wiele plotek na temat przejęć w branży handlowej. Mogę powiedzieć, że nie jesteśmy krótkoterminowym inwestorem. Firma chce kontynuować rozwój w Polsce. Intencją naszej firmy jest koncentracja na dalszym, stabilnym rozwoju.. To jest nasz cel i nie ma innych.

Money.pl: A jak wygląda struktura właścicielska Jeronimo Martins? Czy istnieje ryzyko wrogiego przejęcia całej firmy?

P. P. S.: Jeronimo Martins Grupa jest firmą rodzinną. Większa część udziałów należy do rodziny i założycieli, a reszta znajduje się w obrocie giełdowym.

Money.pl: Czy inwestycja w Polsce stała się już rentowna?

P.P.S.: Osiągnęliśmy rentowne wyniki w 2004 r. Jesteśmy więc już na „zielonej stronie", ale jest jeszcze wiele do udoskonalenia.

Money.pl: Przychody w Polsce stanowią około 40% przychodów całego Jeronimo Martins, kiedy podobny udział będą miały zyski?

P.P.S.: To zależy od rozwoju wszystkich formatów naszej działalności. W tej chwili odnotowujemy stabilny wzrost a wyniki we wszystkich obszarach naszej działalności w tym również w Polsce są dobre.. Cały czas również inwestujemy. Rokrocznie planujemy przeznaczać na rozwój w Polsce 500-600 mln zł. Tak będzie zresztą i w tym roku. Prawdopodobnie, konsekwencją planowanych w Polsce inwestycji, będzie także poprawa naszych wyników w Polsce.

Money.pl: Jaka jest więc Pana recepta na sukces w Polsce?

P.P.S.: Chciałbym podkreślić, że być może nie byłoby nas w tym miejscu, w jakim się znaleźliśmy, gdyby nie świadomy wybór, jakiego dokonaliśmy kilka lat temu i konsekwentna realizacja naszej strategii. Przeważająca większość produktów, jakie sprzedajemy jest wytwarzana w Polsce. To są bardzo dobre jakościowe produkty oferowane codziennie w niskich cenach, które cieszą się uznaniem klientów, oraz zdobywają wiele nagród. Takie wyniki sprzedaży nie byłyby możliwe bez oddania i dobrej pracy wszystkich ponad 13 tys. pracowników w sklepach, centrach dystrybucyjnych i biurach.

ludzie
manager
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)