Ameryka lubi seksistowskie reklamy rodem z półki z sexshopu. Ładnych reklam o lekkim zabarwieniu erotycznym zakazuje.
Zatrudniają do reklam gwiazdy porno, pokazują półnagie powyginane ciała, nawiązują do seksu i odwołują się do niego wprost. Ale kiedy pojawia się ładna, bardzo zmysłowa i wyrafinowana produkcja, w której widać przez ułamek sekundy kobiecą pierś, do akcji wkracza cenzura.
Właśnie zakazano emisji półminutowego obrazu, w którym wijąca się w pościeli Eva Mendes szepcze coś o miłości, obsesji i szaleństwie. Gdyby była w staniku i opowiadała wprost o seksie, pewnie byłoby okey.
Ja protestuję!
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl