Co jakiś czas wracamy do zagadnienia hejtu w sieci i nie bez powodu, bo to oznacza, że zjawisko to cały czas trwa lub wręcz się pogłębia - jak donoszą ostatnie raporty. Problem szczególnie dotyka szeroko zasięgowych portali generujących mnóstwo treści, które każdy z nas może komentować. W tym przypadku potrzebna jest niesamowicie wnikliwa analiza treści tysięcy komentarzy, moderowania i usuwania tych agresywnych, przyjmowania zgłoszeń o naruszeniu regulaminu.
To wymaga mnóstwo pracy i coraz większej liczby osób. Jednak czy to do końca rozwiązuje problem? Według danych z największych światowych portali liczba hejterów cały czas rośnie. To rodzi kolejne zmartwienie wydawców, hejterzy odstraszają wartościowych użytkowników, którzy mają coś sensownego do powiedzenia w komentarzu pod danym tekstem. Złośliwi czytelnicy potrafią całą dyskusję zamienić w jeden wielki poligon obrzucania się błotem - delikatnie mówiąc. Taki wątek ciężko już przesiać moderatorowi, który zmuszony jest usunąć go w całości, bo po pierwszych kilku komentarzach pozostała setka to po prostu wiadro pomyj.
Koniec komentowania
Ta sytuacja doprowadziła do dosyć zdecydowanych i radykalnych działań podjętych przez niektóre portale na świecie. The Verge, szeroko zasięgowy portal zajmujący się nowymi technologiami i mediami, czasowo zniósł możliwość zamieszczania komentarzy pod swoimi artykułami. To wywołało spory szum w mediach, ponieważ portal ma miliony odbiorców, którym właśnie zakazano dzielenia się z innymi swoimi opiniami pod tekstami. The Verge mówi otwarcie, że długo już nosił się z taką decyzją, lecz wobec przytłaczającej ilości negatywnych treści i wypowiedzi internatów nie mogli już dalej zwlekać.
Uznali, że to najlepsze rozwiązanie tej sytuacji, ponieważ przy obecnym stanie rzeczy walka z hejterami za pomocą moderowania rozmowy lub usuwania poszczególnych komentarzy to syzyfowa praca. The Verge nie był jedyny, za nim poszło kilka innych portali a jeszcze przed nimi zrobił to sam Reuters. Wszystkie serwisy, które podjęły takie decyzje, są z nich zadowolone. Ich zdaniem poprawi to jakość samego portalu i komfort jego użytkowników, a ci którzy tam byli, żeby rozsiewać tylko negatywne treści, nie znajdą już dla siebie pożywki.
Czy to pomoże?
Opinie na ten temat są jak zwykle podzielone zarówno w Polsce, jak i za granicą. Z czego to wynika? Internet zakłada swobodę wypowiedzi dla każdego i wiele portali, szczególnie tych o masowym zasięgu, nie chce pozbawiać tego swoich odbiorców.
Uważają, że jest to sztuczne ograniczenie ludzi wbrew temu, co zakłada wolność słowa. Wiele portali broni sposobu związanego z kontrolowaniem treści wypowiedzi. Czyli wracamy do moderowania rozmów, usuwania wulgarnych komentarzy i zgłaszania naruszeń regulaminu przez internautów. Czasem będzie to właśnie skutkowało wyrzucaniem lwiej części wątków, ale przynajmniej zostają te wartościowe komentarze.
O AUTORZE
Krzysztof Pałys, absolwent wrocławskiej ASP, od ponad ośmiu lat zawodowo związany z rynkiem reklamowym. Kompozytor, instrumentalista oraz zapalony podróżnik.
* Co tydzień w piątek w serwisie Manager.Money.pl pisze felietony o wszystkim, co jest związane z najciekawszymi i najbardziej kontrowersyjnymi kampaniami reklamowymi w Polsce i za granicą.*
Z drugiej strony specjaliści zwracają uwagę na to, że taka polityka może odstraszyć również tych wartościowych użytkowników portali, którzy cenili sobie możliwość dzielenia się swoimi opiniami w komentarzach, czy uczestniczenia w dyskusji. Brak takiej możliwości spowoduje migrację do tych mediów, które im na to będą pozwalały. Pytanie tylko, co jest dla takiego użytkownika bardziej wartościowe?
Fakt, że może skomentować dany artykuł, czy brak stresu związanego z tym, że po każdym komentarzu znajdą się zaraz osoby, które chętnie zamieszczą kilkanaście swoich, wulgarnych i obraźliwych odpowiedzi. Faktem jest przecież, że wdawanie się w dyskusję na większości forów kończy się zwykłym przerzucaniem obelgami i nie ma w tym krzty merytoryki.
Obrońcy tej metody z kolei twierdzą, że poprawi to poziom portali, ponieważ niezależnie od tematyki i powagi tematu, zawsze znajdą się ci, którzy obrażą swoimi komentarzami cały tekst, autora i osoby komentujące. Odcinając im taką możliwość będziemy wchodzili na portal po to co najważniejsze, czyli po treści, a nie żeby przepychać się na obelgi z ludźmi, którzy się w tym specjalizują.
Brak komentarzy to nowy trend w sieci?
Oczywiście nie wszystkie portale pójdą tym torem. To jasne, że w niektórych przypadkach to właśnie wypowiedzi i dyskusje użytkowników są nieodłącznym elementem treści portali i w ten sposób je również budują. Będą więc te, które z tego nie zrezygnują mimo wszystko. Coraz więcej portali rozważa umożliwienie komentowana treści dopiero po zalogowaniu się jako użytkownik, to wprawdzie przesiewa grono potencjalnych hejterów, jednak nie do końca.
Przy obecnym poziomie nienawiści w sieci wiele osób nie przejmuje się tym, że mają swoje konto i nierzadko nawet widać, jak mają na imię i nazwisko. Mimo że nie są już wtedy do końca anonimowi, to nie przeszkadza im to obrażać innych i prowadzić dyskusję poniżej wszelkiego poziomu. Ich profile są blokowane, więc zakładają nowe, logują się ponownie itd.
Złotego środka jak zwykle nie ma i każde z rozwiązań jest częściowo dobre. Na prawne sankcje też ciężko tutaj liczyć, ponieważ trzeba by było to uznać za przestępstwo i ktoś by jeszcze musiał namierzać i ścigać autorów takich wpisów. Nad takim rozwiązaniem właśnie zastanawia się Nowa Zelandia, która chce wciągnąć hejterstwo na listę karanych przestępstw. Jedno jest pewne, portale będą szukały coraz bardziej zdecydowanych sposobów, dzięki którym będą mogły pozbyć się hejterów. Szkoda że jak zwykle wszystkie te ograniczenia i utrudnienia uderzają potem w zwykłych użytkowników, którzy korzystają z sieci z zachowaniem jakiejś podstawowej kultury.