- _ Miałem po drodze sporo porażek, a liczba błędów, które popełniłem, jest niewyobrażalnie wielka _- nie ukrywa Arkadiusz Skuza, dzisiaj szef firmy iTraff. Spółkę opartą na technologii rozpoznawania obrazu wymarzył sobie osiem lat temu, kiedy na rynku pojawił się pierwszy iPhone. Pracował wówczas w USA, współpracował przy projektach dla Facebooka. - _ Po godzinach lubiłem odwiedzać księgarnie lub sklepy z muzyką _- wspomina. Przed kupnem ulubionej płyty często łapał się na tym, że sprawdza w internecie, czy gdzieś nie jest taniej. To jednak zajmowało czas. Wtedy pierwszy raz pomyślał, że przydałaby się prosta aplikacja na komórkę, która pomaga znaleźć najlepszą ofertę.
Arkadiusz Skuza dopiął swego, w 2013 roku jego spółka miała 700 tys. zł przychodów. Stworzona przez iTraff technologia jest wykorzystywana dzisiaj przez kilkadziesiąt firm. To aplikacja na smartfona, nazwana SaveUp. Jak działa? - _ Wystarczy zrobić zdjęcie produktu. Program rozpoznaje obraz i porównuje go z fotografiami, które ma w bazie danych. Znajduje odpowiednik, a następnie informuje nas, gdzie kupimy płytę czy książkę najtaniej - _ wyjaśnia Arkadiusz Skuza. Oczywiście możemy od razu zamówić produkt i zazwyczaj nie poniesiemy przy tym żadnych kosztów wysyłki.
Pierwsza firma Arkadiusza Skuzy zbankrutowała. - _ Dopiero _
_ iTraff odniósł sukces _ - mówi młody przedsiębiorca.
Fot. archiwum prywatnePrzykładem wykorzystania technologii iTraff może być też aplikacja przepisy.pl. Zainstalowana na smartfonie pozwala na zrobienie zdjęcia produktu Knorr i odkrycie, co można z nim ugotować. Aplikacja rozpoznawania obrazu zainteresowała również takie firmy jak Danone, Edipresse czy Vox.
Zanim Arkadiusz Skuza osiągnął sukces, miał ostro pod górkę. _ - Przed iTraff miałem pięć innych firm - _ przyznaje. Pierwszą założył na drugim roku studiów. Uczył się w Poznaniu zarządzania i marketingu. Miał 21 lat. Firma zajmowała się produkowaniem oprogramowania, przypominającego dzisiejszy Word Press. Były to panele administracyjne dla miast, gmin i powiatów. _ - Skończyło się bankructwem - _ kwituje Skuza. Nie wyszła mu również internetowa platforma reklamowa, która też na siebie nie zarabiała.
Po nieudanych biznesach Skuza postanowił spróbować swoich sił na etacie. Pracował w dwóch dużych koncernach: informatycznym i telekomunikacyjnym. _ - No i wyrzucili mnie z pracy, ja tam po prostu nie pasowałem - _ śmieje się biznesmen. Wspomina, jak na jego zmiany zawodowe reagowali znajomi. - _ Mówili, że z takim CV nigdzie już nie znajdę zatrudnienia. Bo pracodawca uzna, że latam jak pszczółka z kwiatka na kwiatek - _ opowiada.
Oceniając tamte lata z perspektywy czasu Skuza przyznaje, że wcześniejsze przygody z przedsiębiorczością wyszły mu jak najbardziej na plus. _ - Zdobyłem doświadczenie, które pozwala podejmować teraz trafniejsze decyzje - _zaznacza. _ - Będąc w USA przekonałem się też, że tam nie jest to nic nadzwyczajnego, że ktoś zmienia pracę i poszukuje ciągle czegoś nowego _.
iTraff istnieje od 2010 roku. Arkadiusz Skuza założył firmę z trzema kolegami. Teraz przyznaje, że na początku nie był wcale pewien, że tym razem jego pomysł chwyci i da zarobić w dłuższej perspektywie. _ - Czasy, kiedy biznes zapewniał byt na kilka lat do przodu, już dawno minęły. Teraz każdą firmę od bankructwa dzieli zaledwie kilka miesięcy _ - zaznacza. iTraff jednak wciąż się rozwija. Spółka zatrudnia 12 osób. _ - W ciągu trzech lat chcemy być obecni w Niemczech, Anglii oraz USA. Planujemy mieć tam dwa tysiące klientów do końca 2017 roku - _ mówi Arkadiusz Skuza.
Przedsiębiorca zapewnia, że mimo napiętego grafiku znajduje czas dla siebie oraz najbliższych. Wstaje o piątej rano i przez dwie godziny ćwiczy na siłowni, biega lub jeździ na rowerze. - _ Rok temu miałem kontuzję, złamane kolano i zerwane więzadła. A szkoda, bo chciałem wystartować w triathlonie. Przygotowywałem się do Ironmana _ - opowiada. Od siódmej jest w pracy, a wieczór przeznacza dla syna i żony. _ - Staram się trzymać tego planu _.
Z piwnicy pełnej szczurów do centrum Poznania
Jednym z założycieli iTraff był Wojciech Radomski. Zanim wszedł w spółkę z Arkadiuszem Skuzą, prowadził już własną firmę, którą założył mając 21 lat. Dzisiaj skupia się właśnie na niej, choć udziałowcem w iTraff nadal pozostaje.
- _ Przygodę z biznesem rozpoczynałem od pisania stron internetowych. Byłem wtedy na pierwszym roku studiów - _ wspomina. Założył jednoosobową działalność gospodarczą. Firmę nazwał Programa.pl. Półtora roku temu przekształcił ją w spółkę z ograniczoną odpowiedzialnością. W interes weszli jego koledzy z uczelni.
Programa.pl zajmuje się tworzeniem systemów informatycznych. _ - Pomagamy firmom zwiększać wydajność sprzedaży - _ Wojciech Radomski wyjaśnia najprościej jak się da. - _ Przykładem może być system dla firmy budowlanej, dla której stworzyliśmy ostatnio panel administracyjny. Klienci mogą oglądać ofertę na smartfonie, składać przez niego zamówienia, a później przesłać ewentualne uwagi _.
Założyciel Programa.pl Wojciech Radomski ze swoim psem Majkiem.
- _ Szkolę go na psa obronnego _ - mówi.
Fot. archiwum prywatnePoza systemami do zarządzania, firma Wojciecha Radomskiego zajmuje się tworzeniem aplikacji, na przykład interaktywnego konfiguratora wnętrza. Zamówiła go jedna z firm i teraz korzysta z aplikacji w swoim salonie sprzedaży. -_ Jeśli ktoś chce urządzić mieszkanie, może za pomocą panelu dotykowego wybrać meble, rodzaj podłogi, ścian czy wzór firanki. Od razu widzi rezultat na 50-calowym ekranie - _tłumaczy szef Programa.pl.
Firma wynajmująca teraz 70 metrów kwadratowych w centrum Poznania i zatrudniająca ponad 20 osób, narodziła się w akademiku, a później rozwijała w piwnicy. _ - Na początku robiłem strony internetowe dla znajomych i różnych malutkich firm - _ wspomina Radomski. Zakładając własny biznes wiedział, że jest zapotrzebowanie na projektowanie stron, więc dużo nie ryzykował. Nie musiał brać pożyczek i zadłużać się po uszy. Wystarczył mu przecież własny komputer. Szybko dołączyła do niego dwójka znajomych, bo sam nie dawał sobie rady ze zleceniami. _ - Przychodzili do mojego pokoju o ósmej rano i siadaliśmy przed komputerami. Tak do wieczora _ - wspomina.
Wkrótce trzeba było zatrudnić nowe ręce do pracy, a pokój w akademiku już nie wystarczał. - _ Wynajęliśmy biuro w piwnicy. To był zwykły blok, gdzie ludzie mają małe piwniczki na rowery i inne graty. Nasze biuro znajdowało się pomiędzy takimi klitkami i biegającymi szczurami. Wchodziliśmy do ciemnego podziemia i tam się pracowało - _ opowiada szef Programa.pl.
[
- _ Jestem pasjonatem quadów _- mówi Wojciech Radomski. Fot. archiwum prywatne ]( http://static1.menstream.pl/i/art/213/300757_big.jpg )
Tam firma zdobyła pierwsze wielkie zlecenia, została doceniona i po roku z podziemia przeniosła się do Concordia Design w Poznaniu. Wspominając początki działalności Wojciech Radomski nie ukrywa, że życie studenckie przelało mu się miedzy palcami. Nie było mu jednak żal, że inni siedzą nad piwem w barze, a on przy komputerze nad kolejnym projektem. _ - Ludzie kończą studia i szukają pracy, a ja opuszczając uczelnię zatrudniałem już kilku swoich kolegów _ - zaznacza. Zresztą, teraz nadrabia zaległości. _ - Jestem pasjonatem quadów. _ _ W 2013 roku zdobyłem wicemistrzostwo Polski w turystycznym rajdzie przeprawowym, organizowanym przez Polski Związek Motorowy - _ chwali się.
Ma również owczarka niemieckiego, który wabi się Majk. _ - Szkolę go na psa obronnego. Jeździmy również na zawody, np. te organizowane na Cytadeli w Poznaniu. Nazywają się „Latające Psy”. Jedna z konkurencji polega na tym, że pies skacze w dal do wody. To dla nas doskonała zabawa - _ przyznaje ze śmiechem.
Zamiast kariery bankowca, ma święty spokój
Michał Stopa nigdy nie marzył o własnej firmie. Kiedy był na studiach, pracował dla innych. _ - Przez rok zajmowałem się pisaniem wniosków o unijne dotacje - _wspomina. Pracę godził z dwoma kierunkami: dziennie uczył się biznesu elektronicznego, a zaocznie poświęcał się finansom i rachunkowości. Jego celem była praca w wielkiej korporacji, chciał siedzieć w banku za biurkiem. _ - Ale nie chcieli mnie przyjąć, a zarobić na życie jakoś musiałem. Trzeba było zatem rozkręcić coś swojego - _ tłumaczy.
Michał Stopa: _ Chciałem pracować w wielkiej korporacji, ale nie chcieli mnie przyjąć _.
Fot. archiwum prywatneKiedy w wieku 21 lat zakładał działalność gospodarczą, rodzina kręciła nosem. _ - Woleli, bym znalazł etat, bo to zawsze pewniejsze pieniądze _- tłumaczy. Uparł się jednak i postawił na swoim - zajął się pozycjonowaniem stron internetowych. Swój biznes PrzedInnymi.pl prowadzi już siedem lat.
Zaczynał siedząc we własnym pokoju. _ - Dopiero po roku działalności wynająłem biuro. Dostałem też dotację z Unii Europejskiej, więc wystarczyło na wyposażenie nowego miejsca pracy. Kupiłem niezbędne programy, nowy komputer i biurko, przy którym spędzałem niemal każdą wolna chwilę - _ wspomina.
Według Michała Stopy działalność gospodarcza na studiach wcale nie przekreśla życia towarzyskiego. _ - Po prostu mało spałem - _ śmieje się. Mimo coraz większej liczby projektów młody biznesmen znajdował również czas na swoja pasję, czyli hokej na lodzie. _ - Jestem w amatorskiej drużynie Pionier-Tychy. Na co dzień gramy w śląskiej lidze amatorskiej i co roku jesteśmy w strefie medalowej. Startujemy również w mistrzostwach Polski. W 2013 roku zdobyliśmy srebrny medal _ - podkreśla z dumą.
[
Michał Stopa w barwach Pioniera-Tychy. Fot. archiwum prywatne ]( http://static1.menstream.pl/i/art/220/300764_big.jpg )
Przedsiębiorca zaznacza, że od początku swojej działalności należy do programu partnerskiego Money2Money. Umożliwia on zarabianie na reklamach, które umieszczamy na swojej stronie internetowej. - _ Czerpię z niego około 30 procent przychodów _ - podkreśla Stopa. Czy żałuje, że nie spełnił marzenia o karierze bankowca? - _ Własna firma daje niezależność. Teraz to rozumiem - _ odpowiada.
Milioner, który uczy przedsiębiorczości
Pierwszą firmę zarejestrowała mu mama, bo był niepełnoletni. W wieku 18 lat zatrudnił pierwszego pracownika, a rok później miał ich dziesięciu. W wieku 21 lat zauważyły go media nazywając _ najmłodszym milionerem w Polsce . _ - _ Rodzina bardzo mnie wspierała i była swego rodzaju inwestorem - _ tłumaczy Kamil Cebulski. Wspomina, że zawsze mógł liczyć na ich oszczędności czy debet na koncie.
Kamil Cebulski został wyrzucony z redakcji i założył własny biznes.
Fot. kamilcebulski.plZaczynał w branży komputerowej. Dostawał gry do recenzowania, o których później pisał do serwisów internetowych. Został jednak wyrzucony z redakcji i źródło dochodu z grami się skończyło. - _ Wymyśliłem, że gdybym otworzył swoją własną stronę internetową o grach komputerowych, to wydawnictwa by mi je przysyłały do recenzji. Tak też zrobiłem. Zacząłem uczyć się HTML, PHP i innych ważnych umiejętności. Pierwszy numer mojej strony internetowej ukazał się 15 marca 2001 roku - _ pisze o początkach działalności na swoim blogu.
Strona z grami rozwijała się bardzo szybko. - _ Zacząłem handlować reklamą - _ wspomina przedsiębiorca. To było jego główne źródło dochodów. _ - W chwili świetności współpracowałem z ponad 300 witrynami internetowymi na których emitowaliśmy około 2,5 miliona odsłon dziennie. Powstała więc taka mała sieć reklamowa, która dzisiaj zarabiałaby duże pieniądze, jednak wtedy rynek reklamy w internecie wyglądał zupełnie inaczej _- przyznaje Cebulski.
Później były kolejne wyzwania. Kamil Cebulski sprzedawał płyty kompaktowe, był właścicielem kilkunastu sklepów i serwisów internetowych. - _ Nie rzucałem się na głęboką wodę. Rozwijałem firmy powoli, rozważnie, aby nie popaść w tarapaty - _ tłumaczy dzisiaj.
W jednym z wywiadów przyznał, że choć studiował pięć lat, nigdy żadnego dyplomu nie zdobył. Cztery razy był na pierwszym roku i raz na urlopie dziekańskim, żeby nie iść do wojska. Zrezygnował ze studiów mając dziesięciu pracowników i kilka artykułów w prasie opisujących jego sukces. A skąd milion, o którym media się rozpisywały? _ - __ To trochę dziwna sytuacja, bo ja żadnego majątku nie mam, nigdy nie miałem i jako dość doświadczony przedsiębiorca mam założenie, że nigdy takiego mieć nie będę. Wielu ludzi robi ten błąd, że lubi gromadzić i wyprowadzać majątek ze swoich firm czy organizacji. Ja tego nie robię - _ odpowiada.
Kamil Cebulski karierę wielkiego biznesmena zakończył mając 25 lat. _ - Wtedy postanowiłem zwolnić i skupić się na innych rzeczach niż działalność gospodarcza - _ przyznaje. Większość swoich firm pozamykał lub przekazał byłym pracownikom. Założył fundację oraz otworzył uczelnię ASBIRO, w której wykładowcami są wyłącznie przedsiębiorcy. _ - __ Jestem rektorem i nie pobieram za to wynagrodzenia. Podobnie jak większość wykładowców, jestem wolontariuszem _ - tłumaczy.
[
Kamil Cebulski podczas budowy szkoły w Zambii. Fot. kamilcebulski.pl ]( http://static1.menstream.pl/i/art/223/300767_big.jpg )
ASBIRO uczy nie tylko przedsiębiorczości. Zaangażowała się również w budowę szkoły w Zambii. _ - _ Wymagało _ to t_ rochę pracy __ _ i niemałej ilości gotówki - _ potwierdza Cebulski. Tłumaczy, że wcześniej w tej samej wiosce chciał zrobić rurociągi z wodą. _ - Tam jakieś 7 tysięcy osób nie ma wody w domu. Dzieciaki dwa, trzy razy w tygodniu biorą wielkie beczki do publicznych kranów, płacą dolara za metr sześcienny wody i potem turlają te ważące po 300-700 kilogramów beczki nawet przez pół kilometra do domu. Kto mieszka niżej kranów ma szczęście, kto wyżej, ma naprawdę ciężką pracę - _ zaznacza.
Przyznaje, że wraz ze swoja fundacją chciał zainwestować 60 tys. dolarów, wybudować kilka studni i doprowadzić kran do każdej rodziny, pobierając od ludzi opłatę w wysokości dolara. - _ Niestety rząd nam tego zakazał - _ przyznaje. _ - Toteż zbudowaliśmy szkołę, aby uczyć tam przedsiębiorczości. W Polsce z braku wolnego rynku żyje się ludziom źle, w Zambii z powodu braku wolnego rynku ludzie umierają _- stwierdza.
Kamil Cebulski wiąże swoją przyszłość z uczelnią. Szkoła działa w Wielkiej Brytanii, Polsce i Zambii, ale w planach są kolejne państwa. _ - Trudno powiedzieć, czy się uda, gdyż to raczej model franczyzowy - mówi. - No, ale ludzie nie po to inwestują swoje pieniądze, aby się nie udało. Jesteśmy dobrej myśli _.
Czytaj więcej w Money.pl