Allegro z targowiska z używaną odzieżą chce podążać w stronę galerii handlowej. I dlatego szuka marek, które będą za jego pośrednictwem sprzedawać swoje produkty. - Dziś handluje się u nas ciuchami, a my chcemy handlować ubraniami - mówi Przemysław Budkowski, szef Allegro. W tym e-centrum handlowym na razie nie ma miejsca na supermarket z żywnością. Taki biznes zdaniem Budkowskiego jest zbyt mało innowacyjny.
- To, co się zmieni w najbliższym czasie, to sprzedaż przez smartfony. To tu widzimy największe wzrosty i staramy się w nie inwestować. Między innymi dlatego tylko na urządzeniach mobilnych użytkownicy mogą skorzystać ze specjalnych kuponów – mówi Budkowski.
Jak dodaje, według wewnętrznych prognoz firmy, za dwa miesiące liczba wizyt mobilnych zrówna się z tą z komputerów stacjonarnych.
Gigant polskiego handlu internetowego twierdzi też, że przez następne kilka lat będzie rosnąć szybciej niż cały rynek e-commerce. A ten rozwija się w tempie ok. 15 proc. Dziś Allegro chwali się 20 mln użytkowników, 22 mln założonych kont oraz 1,7 mln sprzedawców. Większość obrotów generuje ok. 90-100 tys. firm. Ich liczba jednak maleje. Powód? Coraz większa konkurencja, której nie wytrzymują mniejsi gracze.
Budkowski ujawnia też, ile transakcji przypada na jednego aktywnego klienta. Według statystyk to 22 zakupy rocznie, co jest lepszym wynikiem niż ma Amazon. Tam średnio jest to 15 transakcji. W sumie spośród 55 mln ofert miesięcznie dokonywanych jest 14 mln transakcji.
- Nie interesują nas odsłony, a tylko sprzedaż. W ogóle nie przejmujemy się ich liczbą, a nawet zależy nam, żeby było ich jak najmniej, bo obciążają serwery. A to kosztuje - stwierdza szef serwisu.
Centrum handlowe z markami. A najlepiej z Ikeą
Kluczowa sprawa dla Allegro to dziś zwiększenie sprzedaży produktów z kategorii moda i uroda. Budkowski mówi wprost, że dziś handluje się u niego głównie używanymi ciuchami, a on chciałby, aby były to ubrania z metkami. Już dziś na Allegro dostępne są m.in. Wittchen, Reebok, Next, Deichmann, Puma, Ochnik czy Primamoda.
- Umówmy się, Zary nie sprowadzimy. To za duży gracz, który dyktuje warunki nawet galeriom handlowym. Oni praktycznie nigdzie nie sprzedają w sieci poza własnymi e-sklepami. Zależy nam jednak na innych markach: brytyjskich, hiszpańskich. Dotyczyć może to też tych sklepów, które wycofały się z naszego kraju - mówi Budkowski.
Według niego kluczowa sprawa to marki obuwnicze. Buty sprzedają się bowiem dużo lepiej niż same ubrania. Priorytetem są LPP, CCC oraz H&M.
Nowe marki Allegro chce przyciągnąć tym, że już dziś ma klientów poszukujących tego typu produktów. Budkowski zdradza, że serwis jest drugą wyszukiwarką po Google w Polsce i jedną z dziesięciu największych w całej Unii Europejskiej. Na prezentacjach z firmami odzieżowymi oraz obuwniczymi pokazuje więc dane o tym, ile osób wpisuje w Allegro markę i nie znajduje jej w ofercie.
- Wzrost sprzedaży w internecie z 1 mln do 2 mln zł rok do roku na nas nie robi wrażenia. I nie powinno na żadnej szanującej się marce. My możemy zwiększyć te obroty kilkukrotnie. To jest nasza skala - stwierdza szef Allegro.
To jednak nie moda i uroda mają być główną siłą napędową serwisu w najbliższych latach. Budkowski mówi wprost, że gdyby dziś zakładał nowy biznes, to dotyczyłby on kategorii dom. To tam będziemy bowiem najmocniej zwiększali swoje wydatki kupując meble, ozdoby, sprzęt na ogród. W tym kontekście Allegro rozmawia nawet z Ikeą. W 2021 r. na kategorię dom i zdrowie przypadać ma już 30 proc. obrotów serwisu.
Dni PayU policzone? Allegro chce mieć swoją platformę
W planach Budkowski ma też uruchomienie własnego systemu do obsługi płatności. Obecnie Allegro współpracuje z PayU, które jest własnością Naspersa. Ten południowoafrykański koncern kilka miesięcy temusprzedał serwis za ponad 3 mld dolarów grupie funduszy inwestycyjnych - Cinven, Permira i Mid Europa Partners. Z PayU nic go więc już nie łączy. Przynajmniej jeśli chodzi o kwestie właścicielskie.
- Samo przelewanie pieniędzy z banku do banku jest nudne. My chcemy czegoś więcej. Szukamy partnera, banku, który chciałby to robić z nami. Możemy prowadzić sprzedaż ratalną, udzielać pożyczek klientom czy kredytów naszym sklepom, w oparciu o scoring stworzony z naszych wewnętrznych danych - tłumacze Budkowski.
Kto mógłby to robić razem z Allegro? Szef serwisu przyznaje tylko, że bardzo dobrze układa mu się współpraca z mBankiem oraz Aliorem.
W najbliższych planach nie ma pomysłów na rozwój serwisu poza Polską. Kilka dni temu zdecydowano o zamknięciu Allegro w niemieckiej domenie .de, bo sprzedaż nie była tam zadowalająca. Budkowski przyznaje jednak, że produkty wystawiane w Polsce są jednymi z najtańszych w Unii Europejskiej. I to może być nasza przewaga konkurencyjna.
W wewnętrznej analizie cen 1000 najlepiej sprzedających się produktów w Europie, Allegro było w każdej z kategorii. Co ciekawe znalazły się tam tylko trzy produkty z Alibaby. Powód? Chińczycy nie sprzedają marek, po które w Europie sięga się najchętniej.
Na razie na Allegro nie będzie też sprzedaży żywności. Zdaniem Budkowskiego ta kategoria wprawdzie będzie się rozwijać, ale obecnie nie ma tam nic nowego i interesującego. A w związku z tym nie ma sensu w to inwestować.
- To samo można mieć w Tesco. Jedziemy, pakujemy w torebki i załatwione. Był niby pomysł z lodówkomatami od Rafała Brzoski, ale to też są same problemy. Przykładowo innej temperatury potrzebuje mięso, innej warzywa, a jeszcze innej jogurty - tłumaczy.
Szef serwisu przyznał, że już kilka lat temu o pomyśle rozmawiał z Biedronką, ale ta także nie była do tego przekonana, bo ma bardzo gęstą sieć sklepów. Jak dodał, jeśli Allegro zacznie dostarczać żywność, to tylko w partnerstwie z innym sklepem.