Jak pisze "Rzeczpospolita", obniżkę stawki CIT z 15 proc. do 9 proc. obwarowano takimi warunkami, że skorzystają z niej tylko niektóre małe spółki kapitałowe. Te, które wykazują dużą rentowność, będą musiały wrócić do stawki 19 proc., nawet jeśli już płaciły 15 proc. CIT.
Zgodnie z projektem nowelizacji ustawy o CIT, preferencyjna stawka tego podatku będzie przysługiwała tylko tym spółkom, których dochód nie jest wyższy niż 33 proc. ich przychodu. Pozostałe zapłacą według standardowej stawki 19 proc.
Wideo: Chcemy gestu dobrej woli obniżenia podatku dochodowego
W ten sposób pokrzywdzone zostaną spółki, które czerpią dochody z pracy umysłowej i których koszty działalności to głównie pensje pracowników. Chodzi o różnego rodzaju firmy informatyczne, inżynieryjne czy doradcze.
Ze stawki 9 proc. skorzystają za to głównie firmy zajmujące się handlem, które kupują towar i dzięki temu mogą wykazać się dużymi kosztami. Z drugiej strony takie firmy łatwo osiągają wysoki przychód, a przez to tracą prawo do niższej stawki CIT.
Minister finansów Teresa Czerwińska jeszcze w czerwcu zapowiadała, że limit rocznych przychodów uprawniających do niższej stawki CIT zostanie podwyższony z 1,2 do 2 mln euro. Zamiast tego wprowadzono limit 5 mln, ale - i tu niespodzianka - złotych.
To jeszcze nie koniec komplikacji. Jeśli spółka, która "załapie się" na preferencyjny CIT, część dochodu uzyska z kapitałów, na przykład ze sprzedaży papierów wartościowych, będzie musiała zapłacić od tego 19 proc. podatek. Dotychczas płaciła 15 proc. CIT od dochodu z dowolnego źródła.
Już teraz z preferencyjnej stawki podatku CIT korzysta niewiele firm. Z danych uzyskanych przez "Rzeczpospolitą" wynika, że w 2017 r. 15 proc. CIT zapłaciło tylko 119 tys. spółek. Warto podkreślić, że podatek CIT płacą wyłącznie spółki kapitałowe, działające w ramach prawa handlowego, czyli spółki z ograniczoną odpowiedzialnością oraz akcyjne i komandytowo-akcyjne.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl