Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Krzysztof Janoś
Krzysztof Janoś
|

Internet LTE. Prezes UKE ostrzega telekomy przed przeinwestowaniem

0
Podziel się:

W przeciętnej szybkości internetu jeszcze niedawno byliśmy w czwartej dziesiątce na świecie, za Litwą, Łotwą, Bułgarią, Rumunią, a nawet Ukrainą. Wkrótce ma się to zmienić.

Internet LTE. Prezes UKE ostrzega telekomy przed przeinwestowaniem
(UKE)

Za niecałe 5 lat wszyscy Polacy powinni mieć dostęp do internetu o szybkości 30 megabitów na sekundę. Pytanie tylko czy zdążymy sprostać unijnym wymaganiom, skoro ciągle jeszcze 6 milionów polskich domów ma bardzo mocno ograniczony dostęp do sieci, a blisko 9 milionów Polaków w ogóle z niej nie korzysta? Sytuację może zmienić LTE. Ale nie widać końca aukcji na nowe częstotliwości, które mogą umożliwić dostęp do sieci w najodleglejszych regionach kraju.

Krzysztof Janoś, Money.pl: Jeśli chodzi o przeciętną szybkość internetu, jeszcze niedawno byliśmy w czwartej dziesiątce na świecie za Litwą, Łotwą, Bułgarią, Rumunią, a nawet Ukrainą. Teraz jest trochę lepiej. Średnia prędkość polskich łączy stacjonarnych w 2014 roku wynosiła 8,8 Mb/s, co daje nam 30. pozycję. To oddaje nasze miejsce w światowym, cywilizacyjnym szeregu?

Magdalena Gaj, prezes Urzędu Komunikacji Elektronicznej: W zestawieniu za ten rok przesuniemy się jeszcze o kilka lokat do przodu. Gwarantują to kolejne inwestycje w infrastrukturę, które właśnie się kończą, ale także należy szczerze powiedzieć, że ciągle mamy ogromne zapóźnienia ze względu na mały udział stacjonarnych sieci światłowodowych. Bardzo szybkie sieci mobilne - tzn. prawdziwe LTE także potrzebuje tego rodzaju kabla, a nie starej miedzi. Tymczasem sieci światłowodowe to zaledwie znikomy procent.

Europejski Jednolity Rynek Cyfrowy to zmieni? A może to tylko kolejne nośne hasło?

Nie. To coś bardzo konkretnego. O ile zostanie ta polityka przekuta w konkretne zmiany prawa i zmiany podejścia do inwestycji zarówno samej Komisji Europejskiej, jak i rządów poszczególnych państw członkowskich. Zgodnie z Europejską Agendą Cyfrową do 2020 roku wszyscy obywatele powinni mieć dostęp do szerokopasmowego internetu o szybkości co najmniej 30 megabitów na sekundę, a połowa obywateli dostęp do 100 mega.

Zostało niecałe pięć lat. Jest szansa, że z mapy Polski znikną czarne dziury, gdzie internetu nie ma w ogóle? Tam nawet nikt nie marzy o 30 mega?

Myślę, że jest taka szansa. Za około dwa tygodnie będziemy publikować szczegółowy dokument, który to pokaże. Na dziś mogę powiedzieć, że rynek rozwija się bardzo dynamicznie, operatorzy bardzo szybko realizują projekty związane z rozbudową choćby sieci 1800 MHz. Polska należy do krajów z jednym z najwyższych wskaźników penetracji usługą internetu mobilnego w Unii Europejskiej. W 2014 roku plasowała się na piątym miejscu w Europie, o dwa miejsca wyżej niż rok wcześniej. Ponad 80 proc. mieszkańców naszego kraju posiada ruchomy dostęp do sieci. Teraz mamy aukcje LTE na częstotliwości 800 MHz, która jest w ostatniej fazie. Co oznacza, że pokrycie dość szybko będzie się zwiększać.

Ponadto mamy ponad miliard euro z UE na budowę sieci dostępowych, ostatniej mili na obszarach, gdzie tego dostępu nie ma.

Właśnie. Dostępność. Otrzymała Pani tytuł Człowieka Roku 2014 podczas Sympozjum Świata Telekomunikacji i Mediów za zaangażowanie w walkę z wykluczeniem cyfrowym. To poważny problemem w naszym kraju?

Kiedyś mogliśmy powiedzieć, że wykluczeni cyfrowi to ci, których nie stać na zakup sprzętu i opłacenie abonamentu. Teraz jest to już bardziej problem związany z wiedzą, kompetencjami, ale ciągle też i z brakiem dostępu.

Obecnie mamy 6 milionów adresów w Polsce, gdzie ten dostęp technologiczny ciągle jeszcze jest bardzo kiepski. Przede wszystkim jest to jednak brak umiejętności korzystania, ale też w dużej części wiedzy, co mi może dać internet.

Robiąc badania, zadajemy często to pytanie. Dlaczego nie korzystasz z internetu? Bo cię nie stać, bo nie masz na to ochoty, czasu? W większości przypadków otrzymujemy odpowiedź: a po co mi ten internet? Niektórzy Polacy ciągle jeszcze w ogóle nie mają świadomości, co niesie ze sobą korzystanie z sieci.

Ilu jest tych wykluczonych?

Według ostatnich danych 9 milionów osób nie używa internetu i głównie są to osoby powyżej 55. roku życia.

To blisko 30 procent. W skali europejskiej jak bardzo zły to wynik?

Nie jest tak źle. W Europie Zachodniej jest bardzo podobnie pod tym względem. W Polsce w 2014 roku to było około 28 procent obywateli, można nas porównać do Portugalii (ok. 30 proc.) i Włoch (ok. 31 proc.). Skandynawowie wykluczonych mają znacznie mniej, np. w Finlandii i Szwecji 6 proc., a w Norwegii i Danii 3 proc. Tam po prostu świadomość korzyści, jakie są związane z obecnością w sieci, jest nieporównywalnie większa.

Dużo teraz mówi się o wykluczeniach. Są te z kultury, energetyki, jest i internetowe. A może tak naprawdę ten brak dostępu do internetu nie jest tak istotny, kiedy jeszcze nie we wszystkich polskich domach jest toaleta. Może to pokazuje nasze miejsce w cywilizacyjnym szeregu?

Na poziomie całej gospodarki można to bardzo dokładnie policzyć. PWC poinformowała ostatnio, że wejście do sieci wykluczonych z internetu powyżej 55. roku życia oznaczałaby dodatkowe 24 miliardy rocznie dla polskiej gospodarki. Z poziomu bardziej indywidualnego można powiedzieć, że wykluczony traci możliwości związane ze znalezieniem pracy, poszerzaniem horyzontów, utrzymywaniem kontaktu z krewnymi czy przyjaciółmi.

A co Pani robi, żeby wykluczeni się zalogowali?

Pieniędzy nie mamy, bo na ten cel środki posiada Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji. My działamy głównie przez udział w akcjach społecznych, które mają uświadomić tych nieprzekonanych, jak bardzo internet może im pomóc w życiu codziennym, należymy do koalicji na rzecz cyfrowego włączenia generacji 55 plus. Co roku prowadzimy też konkursy i akcje związane z zagadnieniem, jak internet może ułatwić życie.

Przed kilkoma laty w ramach takiej akcji w Łodzi zorganizowały się starsze panie, które dzięki internetowi założyły grupę „latających babć”. Za pośrednictwem sieci można było sobie zamówić taką babcię, żeby na przykład posiedziała przy dziecku będącym w szpitalu czy w inny sposób pomogła w opiece. To jest całkowicie charytatywne działanie, ale daje tym paniom wiele satysfakcji. Bez internetu nie byłoby to możliwe.

Te akcje przynoszą jakiś skutek?

W 2011 roku 13 milionów Polaków nie korzystało z internetu, więc widać, że jest progres wobec 9 milionów z zeszłego roku.

Łatwiejszy dostęp mógłby pomóc jeszcze bardziej. Jak długo jeszcze trwać będzie aukcja LTE?

Mam nadzieję, że już niedługo. Oczywiście wszystko zależy od zasobności portfeli biorących w niej udział przedsiębiorców oraz powagi ich planów inwestycyjnych w Polsce. Jeśli chodzi o cenę jednego MHz w przeliczeniu na jednego mieszkańca, to w Europie, przy podobnych przetargach, ceny kształtowały się między 40 a 80 eurocentów. U nas na dziś jest to 49.

Ale nie jesteśmy tak bogaci. Może więc to porównywanie się do innych krajów jest chybione i nasze telekomy negocjują zbyt wysoko?

Rzeczywiście, średni przychód operatora od jednego abonenta to w Polsce około 7 euro, a np. we Francji aż 30. Tym bardziej wydaje się więc, że jeszcze chwilę i będziemy kończyć. Natomiast coś jest warte tyle, ile ktoś chce za to zapłacić. To ostatecznie operatorzy decydują i o cenie, i o końcu licytacji, nie przebijając oferty swoich konkurentów.

Zatem telekomy niczym w pokerze licytują bez końca, ale czy to już nie trwa zbyt długo? Do 2020 roku, zgodnie z unijnymi dyrektywami, musimy osiągnąć pełne pokrycie kraju internetem szerokopasmowym. Czas ucieka.

Jako odpowiedzialna za sprzedaż nie powinnam się smucić, że firmy chcą tyle zapłacić. Licytowanie bez końca oznaczałoby zaś, że operatorzy podchodzą do procesu w złej wierze i ich celem nie jest dostarczenie swoim klientom mobilnego szerokopasmowego Internetu dobrej jakości. Myślę też, że mam do czynienia z poważnymi uczestnikami tego procesu, których głównym celem jest dalszy rozwój ich usług, zwłaszcza że - jak pokazują statystyki - Polacy coraz częściej i w szerszym aspekcie chcą korzystać z internetu mobilnego, a każdy z operatorów tych częstotliwości zwyczajnie potrzebuje, żeby sprostać wymaganiom konsumenta.

Dla mnie bardzo istotny jest także etap związany z koniecznymi inwestycjami, do których mój urząd zobowiązuje operatorów. Natomiast trzeba też pamiętać, że aukcja nie jest remedium na rozwiązanie problemu braków infrastrukturalnych w naszym kraju. Jak powiedziałam, potrzebujemy więcej światłowodów, by spełnić cele unijne.

Właśnie o to pytam. Nie obawia się Pani, że nie starczy im na to pieniędzy, bo wszystko, co mają, wydadzą podczas aukcji?

Nie, nie mam takich obaw. Muszą mieć na to środki. Nie mają wyjścia, bo w przeciwnym razie zabiorę im częstotliwość.

Przed aukcją szacowała Pani, że ceny mogą sięgnąć nawet 3 mld zł. Na razie wartość deklarowanych przez operatorów kwot przekroczyła już 4 mld zł. W założeniach budżetowych zapisano 1,8 mld. Może jednak przydałby się instrument, który pozwala zakończyć przedłużającą się licytację. Prace nad takim rozwiązaniem zostały przerwane. Dlaczego?

Aukcja w porównaniu z innymi krajami nie trwa w Polsce szczególnie długo. Natomiast wydaje mi się, że zawsze można powrócić do dyskusji, jeśli dane rozwiązanie, instrument jest dobrym sposobem na rozwiązanie jakiegoś problemu.

Wiemy już jednak, że nie będzie nowelizacji zmierzającej w tym kierunku, mimo bardzo pozytywnych wypowiedzi wszystkich zainteresowanych tym tematem.

Nie mogę tu odpowiadać za ministerstwo, a jako Urząd nie mam inicjatywy ustawodawczej, dlatego trudno mi odpowiedzieć na to pytanie. Taki mechanizm rzeczywiście byłby potrzebny, by eliminować nieuczciwych graczy, którzy chcieliby zachwiać całym procesem, albo też prowadzić aukcje w nieskończoność. Nie wydaje mi się jednak, byśmy teraz mieli do czynienia z taką próbą.

Nie ma zagrożenia, że ze względu na przewlekłość procesu zostanie on zaskarżony?

Nie wydaje mi się, że uprawniona jest teza, że proces jest przewlekły. Za nami 80 dni licytacji z trzema przerwami po dwa tygodnie na wpłaty depozytu. Porównując to do innych krajów, jesteśmy gdzieś w środku stawki. Aukcje oczywiście można zaskarżyć, ale trzeba wskazać tego podstawy. Nie będzie to jednak rzutować na proces przyznawania rezerwacji. A z pewnością czas trwania aukcji nie jest podstawą do zaskarżania. Warto też pamiętać, że do tej pory każdy proces związany z przyznawaniem częstotliwości był zaskarżany.

To taka nasza polska tradycja?

Tak już jest. Trudno się dziwić, że ci, którzy przegrali, nie są z tego zadowoleni. Warto też pamiętać, że operatorzy potrzebują tych częstotliwości już dzisiaj. Ludzie potrzebują coraz szybszych łącz do przesyłania danych. Klienci już za chwilę mogą zacząć irytować się na operatorów, kiedy nie będą oni w stanie sprostać ich wymaganiom.

Wyjściem będzie uwalnianie internetu? Pierwsze efekty deregulacji, które w istotny sposób zmieniły już nasze życie, to...

Zeszłoroczna decyzja o deregulacji w 76 gminach pozwoliła zwiększyć plany inwestycyjne regulowanego operatora. Dzięki temu Orange zadeklarował, że zainwestuje 400 mln zł w rozbudowę sieci światłowodowej. To kwota kilkakrotnie większa niż to, co do tej pory wydawali na ten cel w ciągu roku. Mogę już dzisiaj powiedzieć, że to nie tylko deklaracje, ale także fakty, jak chociażby inwestycje w lubelskim.

Skoro tak dobrze to zadziałało, to może już wreszcie czas, by zdjąć z Orange obowiązek udostępniania swojej infrastruktury innym operatorom? Czas na pełne uwolnienie sieci. Pani słowa tylko potwierdzają, że dotychczasowa regulacja w znaczący sposób wstrzymuje ten telekom przed inwestowaniem.

Analizę rynku skończyliśmy w zeszłym roku i na razie nie mamy takich planów.

Ale skoro zadziałało w tych 76 gminach...

Tam jednak były podstawy do takiej deregulacji. Ja mogę to robić, ale oczywiście na obszarze, gdzie dany operator nie ma pozycji dominującej. W tym zakresie nie ogranicza mnie tylko prawo polskie, ale również i unijne. Jeżeli jednak warunki będą się zmieniać, to będziemy reagować, od tego jest regulator.

Regulator powinien też pomagać w sporach klientów z operatorem. Wydaje się, że płacący miesięcznie abonament w wysokości 40 zł nie ma szans w starciu z gigantem, który ma miliony klientów.

Jeżeli ma rację, to szanse są duże. Działanie Centrum Informacji Konsumenckiej z infolinią również to potwierdza. W 2013 roku pracownicy CIK odebrali blisko 18 tysięcy połączeń od konsumentów z prośbą o poradę. Ta liczba zmienia się i to pozytywny wskaźnik. W zeszłym roku takich skarg było 14 tysięcy. Oznacza to, że konsumenci mają mniej zastrzeżeń, a dostawcy też konkurują coraz częściej jakością usługi.

Jak się kończą te sprawy?

W 2014 roku rozpatrzyliśmy 5,5 tysiąca wniosków o wsparcie, z czego ponad 70 proc. zostało rozstrzygniętych na korzyść konsumenta. Udało nam się też odzyskać ponad półtora miliona złotych na rzecz klientów telekomów.

Zostańmy na chwilę przy pieniądzach. Ukończenie aukcji na LTE, kolejne inwestycje operatorów, konkurencja. To wszystko sprawi, że internet będzie jeszcze tańszy i jeszcze szybszy? Czy jednak jesteśmy już na takim poziomie jakości, cen i usług, że nie powinniśmy na to liczyć?

Za jakość zawsze będziemy musieli odpowiednio zapłacić. Bez znaczenia, czy są to meble, samochód czy łącze internetowe. Ważne jest to, aby dostępne oferty obejmowały analogicznie jak na rynku motoryzacyjnym dobre samochody dostępne dla większości zainteresowanych, jak i profesjonalne ciężarowe dla tych, którzy nimi pracują zarobkowo i oczekują innej ładowności i niezawodności. Raczej oczekiwałabym, że uda nam się utrzymać na podobnym poziomie ceny, podnosząc jakość i prędkość internetu. Wtedy będzie można mówić o relatywnej obniżce cen.

Pamiętajmy jednak, że nim nastąpi powszechność szybkiego Internetu LTE, tak naprawdę LTE advanced, przedsiębiorcy muszą, oprócz wniesienia niemałych jak widać na dziś opłat za częstotliwości, przygotować się na znaczne koszty inwestycyjne. Dlatego myślę, że dziś priorytetem przy utrzymaniu proporcji cen jest jakość i co najważniejsze jak najszybsza oraz najszersza dostępność szybkiego internetu i powiązanych z nim usług.

Zobacz także: Zobacz także, jaka może być przyszłość internetu:
strategie firm
kraj
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)