Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Krzysztof Janoś
Krzysztof Janoś
|

Płatności mobline mają następcę. Transakcje palcem lub okiem są już możliwe

4
Podziel się:

Money.pl rozmawia z Michałem Skowronkiem z Mastercard Europe.

Michał Skowronek, dyrektor do spraw rozwoju rynku w regionie <br>Europy Środkowo-Wschodniej w MasterCard Europe
Michał Skowronek, dyrektor do spraw rozwoju rynku w regionie <br>Europy Środkowo-Wschodniej w MasterCard Europe (Mastercard)

Pod względem nowoczesnych rozwiązań w płatnościach bezgotówkowych wyprzedzamy Stany Zjednoczone - największy rynek kart na świecie. O najnowszych pomysłach na sposoby realizowania transakcji, możliwości wprowadzenia w Polsce dodatkowej opłaty za używanie bankomatów i ostrej konkurencji na rynku płatności mobilnych Money.pl rozmawia z Michałem Skowronkiem z Mastercard Europe.

Money.pl: Polski system płatności telefonem BLIK rzucił wyzwanie największym. Już niedługo będzie można tak płacić w ponad 150 tysiącach miejsc. To poważna konkurencja? Jaki jest zasięg systemu płatności telefonem Mastercard?

Michał Skowronek dyrektor do spraw rozwoju rynku w regionie Europy Środkowo-Wschodniej w Mastercard Europe: Na rynku polskim i szerzej w Europie centralnej jesteśmy z naszymi płatnościami mobilnymi już od ponad trzech lat. Karta jest bezpiecznie szyfrowana na karcie SIM w telefonie i za pośrednictwem modułu NFC można płacić w każdym terminalu umożliwiającym płatności zbliżeniowe. Mastercard wdrożył tę metodę płatności w Polsce i w sąsiednich krajach jako pierwszy. Teraz zwiększamy skalę: m.in. w Polsce, w Czechach, na Węgrzech. Płatności zbliżeniowe telefonem to kolejne narzędzie, żeby zwiększać liczbę transakcji bezgotówkowych.

Ale możemy poznać jakąś liczbę na poparcie tej tezy?

W przypadku płatności telefonem NFC jest to już możliwe w ponad 72 procentach, czyli około 288 tysiącach terminali płatniczych w Polsce. I to już teraz. Każdy terminal zbliżeniowy zaakceptuje zbliżeniową płatność telefonem. Jest to standard oferowany przez każdego agenta rozliczeniowego.

Polacy lubią płacić telefonem? Jaka jest liczba transakcji czy użytkowników po tych trzech latach?

Mam kłopot, żeby odpowiedzieć danymi, bo ogranicza mnie wewnętrzna polityka komunikacyjna. Patrzę jednak na te pół miliona Blika i nie spędza mi to snu z powiek. To dobrze, że Blik się rozwija, ponieważ jest to część edukacji Polaków w zakresie płatności telefonem. Polacy nie mają problemu z akceptacją tego typu płatności i każdy uczestnik rynku, który je popularyzuje jest w tym obszarze naszym sojusznikiem.

Zakładam, że przez pewien czas będzie funkcjonować równolegle kilka standardów płatności telefonem, ale ostatecznie dominującym stanie się jeden z nich. Zdecydują o tym konsumenci na podstawie tego, które rozwiązanie będzie prostsze. I o przyszłość naszego rozwiązania się nie obawiam.

Chce pan, niczym dobry trener przed meczem, powiedzieć: Szanujemy konkurencję, ale to my wygramy?

Przy takim rozwoju technologii konkurencja pojawia się z każdej strony. Nie chodzi o obawy, ale bardziej o wiarę, że jesteśmy autorami rozwiązania, które ostatecznie będzie jednak najbardziej popularne, ale dopiero za trzy, cztery lata przekonamy się o tym. Wszystkie inne rozwiązania motywują nas, aby jeszcze bardziej inwestować i wspierać to, co stworzyliśmy.

Kiedy dyskutuje się o przyszłości rynku płatniczego w Europie, czy na świecie, często pokazuje się Polskę jako przykład szybkiego rozwoju. Jak do tego doszło w kraju, gdzie innowacyjność gospodarki nie należy do najwyższych?

Przeskoczyliśmy wszelkiego typu papierowe płatności, jak czeki i przeszliśmy od razu do kart. Z plastiku z paskiem magnetycznym ekspresowo przeskoczyliśmy do chipów i równie szybko zaakceptowaliśmy karty zbliżeniowe. Dla porównania, obecnie największym wyzwaniem na rynku amerykańskim jest przejście od paska magnetycznego do technologii EMV (chip). Pokazuje to różnice w rozwoju technologii w Polsce w odniesieniu do największego rynku "kartowego" na świecie.

Przede wszystkim zawdzięczamy to dużej otwartości Polaków na nowe i wygodne rozwiązania. Po drugie, banki były zdeterminowane, by dywersyfikować ofertę i wyróżniać ją właśnie za pomocą nowych technologii. W pewnym momencie dość szybko okazało się, że instytucje finansowe nie mogą już sobie pozwolić na to, by nie proponować klientom kart zbliżeniowych, bo staną się na rynku outsiderem. Była też bardzo duża współpraca ze strony agentów rozliczeniowych, którzy mocno rozwijali rynek, jeśli chodzi o akceptację. Punkty handlowe też bardzo szybko dostrzegły korzyści w postaci ograniczenia czasu potrzebnego na zamknięcie transakcji. W sklepach wielkopowierzchniowych nie jest to bez znaczenia. Po prostu rozwiązanie, które jako pierwsi zaproponowaliśmy okazało się korzystne dla wszystkich.

Na tyle, że udało się zwiększyć udziały w polskim rynku z 31 procent na początku 2010 roku do prawie 40 procent dziś. Ponoć pięć lat temu publicznie mówiliście o wysokich stawkach opłat, jakie banki płacą za możliwość wydawania kart, by potem podczas negocjacji proponować ogromne rabaty. Tymczasem konkurencja dostosowując się do waszego oficjalnego, wysokiego pułapu, stawała się mniej atrakcyjna.

Banki wybierały naszą ofertę dlatego, że przynosiliśmy lepsze produkty i rozwiązania. Jako pierwsi wprowadziliśmy karty zbliżeniowe i od kilku lat utrzymujemy przewagę w innowacjach. Wykreowaliśmy brand dla płatności zbliżeniowych w Polsce. Często będąc w sklepie widzę, że klient trzyma w ręku kartę konkurencji i mówi, że będzie płacił PayPassem. Od początku wdrażania tej technologii czyniliśmy dużo wysiłków marketingowych i edukacyjnych, aby wytłumaczyć, co to za rozwiązanie i pokazać, że jest bezpieczne. Jeżeli chodzi o politykę związaną z cennikiem, mogę tylko powiedzieć, że każda firma zarządza swoim i nie ma w tym nic dziwnego. Nie chcę szczegółowo tego komentować, ale rzeczywistość wyglądała inaczej. Bank wybiera to, co przynosi większą wartość i co pozwoli odróżnić się od konkurencji.

Na rynku jest kilka możliwych rozwiązań płatności mobilnych. Ale decyzja o kierunku działań leży w gestii rynku. Jak pan prognozuje, czym będziemy płacić w przyszłości?

Technologia zbliżeniowa wystartowała w 2009 roku. Obecnie już 70 procent rynku po stronie wydających i akceptujących karty działa w tej właśnie technologii. Przykładając tę miarę do płacenia telefonem mogę powiedzieć, że ten poziom nasycenia możliwy będzie do osiągnięcia znacznie szybciej, niż w ciągu 6 lat, ponieważ konsumenci są już przyzwyczajeni do płatności zbliżeniowych. Pomocne będą tutaj nowinki takie jak Apple Pay. Ten system sprawia, że można płacić telefonem bez angażowania w to zewnętrznych instytucji finansowych.

Jednocześnie powoduje, że inni producenci telefonów, jak choćby Samsung, muszą na to odpowiedzieć. Facebook też ogłasza, że za pośrednictwem Messengera będzie można przekazywać pieniądze pomiędzy użytkownikami. W obu przypadkach wspólnym elementem jest telefon, który będzie służył do płacenia, a to zbuduje przyzwyczajenia do używania go w wielu różnych celach i przyspieszy rozwój płatności mobilnych.

A kiedy zapłacimy palcem albo okiem? Biometria znajduje już zastosowanie w bankach, ale na razie jeszcze nie do płatności, ale identyfikacji klienta.

Jesteśmy w stanie, wspólnie z partnerami, przygotować wiele rozwiązań biometrycznych. W ubiegłym roku zaprezentowaliśmy pierwszą na świecie kartę, która do autoryzacji płatności wykorzystuje odcisk palca. Na razie jednak jest jeszcze zbyt wcześnie, by przewidywać, jak rozwiązania biometryczne zostaną przyjęte przez konsumentów.

Jak się wydaje, banki w poszukiwaniach recepty na spadające przychody mogą sięgnąć po raz kolejny do kieszeni swoich klientów. Tym razem chodzi o poprawę rentowności sieci bankomatów przez przeniesienie prowizji za skorzystanie z urządzenia na klienta wypłacającego gotówkę. Za projektem ma stać specjalnie powołana do tego celu koalicja w ramach Rady Wydawców Kart Bankomatowych, której jesteście członkiem. Prowizja od wypłat z bankomatów rzeczywiście może wzrosnąć do 3 złotych i zostać przeniesiona na klientów?

Naturalną konsekwencją obniżenia stawek interchange fee (prowizja pobierana przez wydawcę karty od każdej transakcji- red.) jest pokusa szukania tych pieniędzy gdzie indziej. Jest to naturalne. Jeżeli chodzi o część bankomatową, mogę tylko powiedzieć, że znamy sytuację i pracujemy nad rozwiązaniem.

*Przed rokiem NBP potwierdził, że pracuje nad możliwością wprowadzenia dodatkowej opłaty (surcharge), którą właściciel bankomatu pobiera już bezpośrednio od posiadacza karty. Po fali oburzenia przedstawiciele Ministerstwa Finansów zdementowali informację, by pracowali nad takim rozwiązaniem. Możliwe, że surcharge pojawi się w Polsce? *

Jest to oczywiście jakaś opcja. W USA jest stosowana, ale nie wszystkie złe rozwiązania musimy importować do Polski. Bo tak naprawdę nie jest to dobre dla konsumenta, a to on ostatecznie decyduje, z czego będzie korzystał. Mówiąc teoretycznie – bo przecież nie ma takich pomysłów – jeżeli wprowadzi się podatek za płacenie kartą, to ludzie po prostu nie będą z tego korzystać i wszyscy na tym stracą.

Pod koniec stycznia weszła w życie nowela ustawy obniżająca opłatę interchange do 0,2 procent w przypadku płatności kartami debetowymi oraz 0,3 procent w przypadku kart kredytowych. Parlament Europejski chce jednak, by banki pobierały jeszcze mniejsze opłaty za obsługę płatności kartą. Europosłowie poparli projekt przepisów w tej sprawie. Jest jeszcze przestrzeń na dalsze cięcia?

To bardzo niski poziom i ciężko mi powiedzieć, czy może być jeszcze niższy. Każda taka decyzja ma swoje konsekwencje. Jak z jednego woreczka się wyciąga, to gdzieś trzeba do innego trochę dosypać. Najpierw należy poobserwować konsekwencje decyzji z początku roku, by móc ocenić, jak ona wpłynie na rynek.

*Bitcoin będzie miał rosnący udział w płatnościach, czy to bańka, która musi pęknąć? Goldman Sachs przekonuje, że rola wirtualnej waluty będzie coraz większa i zagraża ona liderom rynku płatności. *

Jako konsumenci musimy pamiętać o tym, że to nasze pieniądze. O ile możemy ufać rachunkom bankowym, gdzie trzymamy tradycyjne waluty, to z całą pewnością trudno o to w przypadku Bitcoina. Wszyscy, którzy w nie inwestują, myślą, że nie przydarzy im się jedna z opisywanych sytuacji, kiedy ludzie tracili całe swoje oszczędności. Musimy w świadomy sposób zarządzać swoimi pieniędzmi.

Można zadawać pytania co do bezpieczeństwa i regulowania tego typu obrotu. Obserwujemy to, ale dużo bardziej interesujące wydają się być dla nas możliwości współpracy przy niestandardowych płatnościach z takimi partnerami jak Apple czy Facebook. Zasięg, zaufanie i bezpieczeństwo jest tu na zupełnie innym poziomie.

Zatem karta Mastercard pełna Bitcoinów nie jest rzeczą, która można sobie łatwo wyobrazić?

Nie wiem nic o takim projekcie.

Jakieś regulacje powinny obowiązywać w tym zakresie?

Ciężko zakazać obrotu Bitcoinami, natomiast ujednolicenie działalności w tym sektorze mogłoby być pomocne. Wszyscy uczestnicy rynku mają regulatora nad sobą właśnie po to, by to było bezpieczne. Tu z całą pewnością tego brakuje.

Mastercard od lat zwraca uwagę na trudną sytuację osób finansowo wykluczonych czyli tych, które nie mają dostępu do formalnych usług bankowych: karty, rachunku. Trudno oprzeć się wrażeniu, że zabiegacie o swoje własne interesy, a nie edukacje finansową... _ _

Najlepiej zawsze sprawdzają się rozwiązania, kiedy każdy wygrywa. Przez tę edukację wygra konsument. Wierzę, że płatność elektroniczna jest bezpieczniejsza i wygodniejsza niż gotówkowa. Jeżeli jeszcze uda się przez to ograniczyć szarą strefę i zwiększyć przychody do budżetu, to wszyscy na tym zyskają. Robimy to w interesie wszystkich, tak jak dla wszystkich wprowadzaliśmy technologię PayPass.

Na pewno jest taki obszar, gdzie wszyscy chętnie panu przyklaśniemy jeżeli chodzi o promowanie płatności bezgotówkowych. Załatwiając coś w urzędach ciągle jeszcze trzeba pamiętać o gotówce.

Rzeczywiście, w całym kraju jest zaledwie 300 terminali w urzędach. Wliczając w to również i te samorządowe. Z czego połowa z nich przypada na Warszawę. Rozmowy z administracją nie są niczym nowym i już widać tego efekty. Jeszcze półtora roku temu był tylko jeden terminal w Warszawie, teraz już wszystkie urzędy w stolicy honorują takie płatności. W tym segmencie koszty akceptacji karty są bardzo istotne. Mastercard jakiś czas temu wprowadził specjalne stawki interchange dla tego segmentu płatności. Jednak oprócz edukowania urzędników, istotne jest też błogosławieństwo idące z samej góry.

Premier Ewy Kopacz, ministra finansów, administracji?

Każdy ma swoich szefów, nie wiem dokładnie, kto miałby go udzielić (śmiech).

Ale ma pan wrażenie, że to błogosławieństwo jest?

Jest. Tyle, że struktury są skomplikowane i proces wdrożenia w ramach przetargów musi potrwać. Coraz więcej miast i samorządów zaczyna ten proces i mam wrażenie, że będzie coraz lepiej. Może to mieć pozytywny wpływ na te osoby, które mają konta czy karty, ale jeszcze niekoniecznie z nich korzystają, urzędy są bowiem gwarantem, że taka płatność jest bezpieczna. W sklepie to jak przeprowadzana jest płatność jest czymś bardzo istotnym, w urzędach ma to mniejsze znaczenie, dlatego trzeba do tego realnie podchodzić i trochę poczekać na efekty.

Płatności bezgotówkowe pełnią też ważną rolę w ograniczaniu szarej strefy. Ta rola może być jeszcze większa. Przydałyby się dodatkowe regulacje?

W kilku krajach w Europie i poza nią zastosowano przeróżne rozwiązania, jeśli chodzi o ograniczenia półlegalnego czy nielegalnego obrotu. Oczywiście, płatność elektroniczna nie rozwiązuje całego problemu szarej strefy, ale zdecydowanie wpływa na większą przejrzystość transakcji. Mówimy o rozwiązaniach, które w pewnych segmentach biznesu mogłyby zmotywować, aby w bardziej transparenty sposób wprowadzać płatności.

Poproszę o jakiś konkretny przykład.

W Korei Południowej wymagane jest posiadanie terminala w przypadku przekroczenia pewnego progu obrotu w firmie. W Europie ograniczone są wysokości transakcji gotówkowych, głównie w rozliczeniach business-to-business. W przygotowaniach są bardziej skomplikowane systemy, które w sposób podatkowy będą zachęcać tych, którzy nie akceptują kart.

Myśli pan, że taki pomysł przyjąłby się w Polsce? Już widzę tę falę protestów.

Na razie nie ma takiego projektu, ale im więcej transparentności w obrocie pieniądza, tym lepiej dla wszystkich. Stracą tylko ci, którzy grają nieuczciwie.

giełda
kraj
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(4)
Seweryn
2 lata temu
Założyłem konto, odebrałem 50 pln za rejestrację i skorzystałem z płatności już kilkukrotnie. Bardzo fajny produkt. Płatność mega szybko przechodzi!
Yumi
2 lata temu
Spoko opcja, w końcu coś nowego. Założyłam konto i do tej pory korzystam :)
Deryl
3 lata temu
Podstawowe pytanie.. Na ile takie płatności okiem czy odciskiem palca są faktycznie bezpieczne?
Doradca Onlin...
3 lata temu
Witajcie! Jestem Doradcą Online Payeye. Chętnie odpowiem na wszelkie Wasze pytania odnośnie innowacji w postaci systemu płatności opartego na weryfikacji tęczówki oka klienta. Pytania możecie zostawiać w komentarzach pod wpisem. Pozdrawiam, Marek, Doradca Online Payeye